Krzysztof Janus: Początek sezonu udany, mimo braku zwycięstw

KS Polkowice zdobył w obecnym sezonie dwa gole i oba zapisał na swoim koncie Krzysztof Janus. W ostatnim spotkaniu - z Wartą Poznań - były zawodnik Cracovii do siatki nie trafił, mimo to schodził z murawy zadowolony.

25-letni piłkarz mógł wpisać się na listę strzelców w ostatnich minutach, ale fatalnie sfinalizował kontratak gospodarzy. - Miałem dobrą szansę, lecz źle przyjąłem piłkę. Byłem już bardzo zmęczony. Punkt jednak cieszy, bo przez większą część meczu tylko się broniliśmy. Warta na pewno była drużyną lepszą. Nasze założenia były nieco inne niż rzeczywistość na boisku. Chcieliśmy atakować, ale rywal zepchnął nas do defensywy. Musieliśmy skupić się przede wszystkim na tym, by nie stracić gola - powiedział Krzysztof Janus.

Zespół Dominika Nowaka zaliczył w tym meczu krótki okres, w którym udało mu się przenieść ciężar gry do środka pola. To jednak za mało, by myśleć o strzeleniu bramki. W poprzednim starciu z silnym rywalem - dwie kolejki wcześniej przeciwko Pogoni Szczecin - polkowiczanie zagrali w ofensywie nieco lepiej. - Początek drugiej połowy w spotkaniu z Wartą był niezły, ale zabrakło nam ostatniego podania. Później obraz gry się zmienił i znów przewagę mieli poznaniacy - dodał Janus.

KS nie odniósł jeszcze ani jednego zwycięstwa, lecz na Dolnym Śląsku nikt nie rozpacza. Polkowiczanie mieli bowiem trudnych przeciwników. - Za nami mecze z bardzo wymagającymi rywalami, dlatego możemy się cieszyć. Sądzę, że remisy z takimi drużynami jak Warta czy Pogoń są w pełni zadowalające - oznajmił 25-letni pomocnik.

We wtorek zespół z Dolnego Śląska pożegnał się z rywalizacją o Puchar Polski. Podopieczni Dominika Nowaka przegrali konkurs rzutów karnych i zostali wyeliminowani przez Okocimskiego Brzesko (w regulaminowym czasie było 2:2). Janus zaliczył w tej potyczce 45-minutowy występ.

W pucharowym pojedynku KS wystąpił w nieco odmienionym składzie, co już wcześniej zapowiadał trener. Rozgrywek o krajowe trofeum nie traktowano w Polkowicach priorytetowo, dlatego odpadnięcie nie wywołało burzy w klubie.

Komentarze (0)