Sebastian Staszewski: To prawda, że rezygnuje pan z dalszych występów w reprezentacji Polski?
Jacek Bąk: Tak, to prawda. W poniedziałek zadzwoniłem do sztabu szkoleniowego i przekazałem im swoją decyzję. Moim zdaniem nadszedł już czas, żeby powiedzieć stop i zrezygnować z wielkiego honoru, jakim są występy w reprezentacji. W życiu każdego piłkarza jest taki moment, kiedy trzeba zawiesić buty na kołku. Dla mnie ten czas nadszedł, ale w kadrze. Już przed EURO zapowiadałem, że po mistrzostwach pewnie zakończę reprezentacyjną karierę. Mój czas w minął, więc zdecydowałem o wycofaniu się z gry w drużynie narodowej.
Jest to decyzja nieodwołalna?
- Ta decyzja raczej jest nieodwołalna. Mam już 35 lat a to chyba jednak nie jest odpowiedni wiek na hasanie za piłką na poziomie reprezentacji. Jeżeli w zespole byłyby jakieś problemy, masowe kontuzje to wiadomo, że trener Beenhakker może na mnie liczyć. Chodzi o to, że trzeba zbudować nową drużynę. Nową, jeżeli chodzi, o jakość gry. Do kadry muszą wejść nowi, młodzi zawodnicy. W drużynie narodowej musi być pewien przeskok.
Nie żal panu tego, że mając na koncie aż 96 występów w reprezentacji zabrakło tylko pięciu by stać się samodzielnym rekordzistą w ilości rozegranych gier w drużynie narodowej?
- Na pewno jest mały żal, ale fizycznie nie czuję się tak jakbym chciał się czuć. Wiem jak wyglądam i w jakim jestem stanie. Organizmu i wieku nie da się oszukać. Zrezygnowałem, bo nie chciałem oszukiwać siebie i kibiców. Uznałem, że nie ma potrzeby, aby na siłę dążyć do tego rekordu narażając opinię wypracowaną przez kilka lat. Nie jestem już młodzieniaszkiem. Szybkość i wydolność nie ta, co kiedyś.
Trener Beenhakker nie próbował przekonać pana do zmiany decyzji?
- Rozmawiałem z trenerem i powiedziałem mu, czemu tak zadecydowałem. Podjąłem taką decyzję a nie inną. Ciężko mi ją zmienić, bo zdaję sobie sprawę, że pułap międzynarodowy to nie pułap ligowy. Na pewno w reprezentacji chciałbym grać jak najdłużej, ale chciałbym też grać dobrze. Takie są moje założenia a wiem, że coraz ciężej grać mi na poziomie, na jakim grałem wcześniej.
Widzi pan polskich obrońców, którzy godnie zastąpią Jacka Bąka na środku defensywy?
- No pewnie. Jest kilku naprawdę solidnych zawodników. Dudka i Lewandowski, którzy wolą grać w pomocy bardzo dobrze sprawdzają się na środku obrony. Wiślacy Kokoszka i Głowacki. Obaj spokojnie dadzą sobie radę. Wydaje mi się, że z zastąpieniem mnie nie będzie większych problemów.
Kiedyś powiedział pan, że młody piłkarz powinien skupić się na grze a nie na liczeniu pieniędzy. Jak więc ocenia pan zachowanie młodego Adama Kokoszki, który zdecydował się rozwiązać kontrakt z Wisłą, aby wyjechać za granicę?
- Nie wiem czy wyjechał dla pieniędzy, on wie to najlepiej. Wydaje mi się jednak, że zawodnik z takimi umiejętnościami powinien się rozwijać a nie wydaje mi się, że w Wiśle dane byłoby mu grać. Wiadomo, że za granicą konkurencja będzie większa, ale lepiej niech przegrywa rywalizację o miejsce w składzie za granicą niż w Polsce. Gdy ja wyjeżdżałem do Francji miałem 21 lat. Gdybym miał swoją przygodę z piłką zaczynać od początku to też jak najszybciej uciekał z Polski. W naszej lidze poziom nie jest za wysoki i więcej można się nauczyć na Zachodzie. Wydaje mi się, że ten wyjazd wyjdzie mu na dobre.
Ile jeszcze pogra pan w piłkę?
- W piłkę chciałbym grać całe życie, ale tak się nie da. Chciałbym zakończyć kontrakt z Austrią Wiedeń a ten trwa jeszcze rok i wtedy zobaczymy. Albo skończę karierę, ale pogram jeszcze rok. Nie chciałbym grać dla samej idei. Jeżeli będę czuć się dobrze wtedy pomyślimy.
Nie chciałby pan zakończyć kariery w Polsce?
- Nie umiem odpowiedzieć na te pytanie. Na pewno chciałbym aby tak się stało ale zobaczymy jak się losy potoczą.
Może Legia Warszawa o której mówił pan, że gra w barwach wojskowych jest pana marzeniem?
- Nie, temat Legii jest definitywnie zamknięty. Ten klub nie wchodzi w rachubę. Tam są potrzebni młodzi zawodnicy, a ja nie jestem piłkarzem perspektywicznym. Można powiedzieć, że temat Legii jest zamknięty na całe życie. A szkoda, bo mocno chciałem tam grać.
Jak będą wyglądać pana najbliższe dni?
- W Austrii zaczął się sezon. Mamy za sobą dwa mecze. Ciągle jestem w treningu więc można powiedzieć, że kolejne dni będą normalne.