Princewill Okachi dla SportoweFakty.pl: Jestem bardzo szczęśliwy ze zwycięskiej bramki

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Niespełna dwóch minut na boisku potrzebował 20-letni Princewill Okachi, by zdobyć bramkę dla Widzewa i jednocześnie zadecydować o zwycięstwie swojego zespołu. Nigeryjski zawodnik po ostatnim gwizdku sędziego nie ukrywał zadowolenia ze swojego występu.

- Jestem bardzo zadowolony z tego, że strzeliłem bramkę, która dała zwycięstwo. Znalazłem się w polu karnym w odpowiednim czasie i oddałem sprytny strzał – mówi w rozmowie z naszym portalem bohater Widzewa, Princewill Okachi.

Zawodnicy Widzewa nie mieli łatwego zadania, by przejść obronę rywali. Świadczy o tym mała liczba oddanych strzałów na bramkę "Czarnych Koszul". - Obrona Polonii była bardzo ciężka i trudna do przejścia. Ogólnie cała ich drużyna to dobry zespół, ale jak widać, nie taki silny, by z nimi nie wygrać - mówi Okachi - Byli silni, ale my byliśmy silniejsi.

Jak dotąd czarnoskóry zawodnik zaliczył trzy występy w łódzkim zespole, raz wychodząc w podstawowym składzie. Czy dzięki zdobytej bramce uda mu się przekonać trenera, by znów postawił na niego w meczowej jedenastce? - Moim celem jest walka o miejsce w pierwszym składzie i będę robił wszystko, aby tam się dostać. Mam nadzieję, że gol, który zdobyłem przybliży mnie do pierwszego składu. Ze swojej strony muszę robić, co do mnie należy i udowadniać trenerowi, że zasługuję na miejsce w podstawowej jedenastce – przekonuje piłkarz.

Dla popularnego "Prince" był to pierwszy występ przed łódzką publicznością, która przywitała go gromkimi brawami. – Mecz z Polonią był pierwszym przed własną publicznością i bardzo się cieszę, że mogłem zagrać przed takimi fanami. Są oni inspiracją dla naszej gry, bo to przecież dla nich jesteśmy na boisku i gramy o zwycięstwo – mówi z uśmiechem na twarzy napastnik.

Źródło artykułu: