- Zagraliśmy bardzo nieskutecznie i przespaliśmy pierwsze minuty. Widzewiacy zagrywali mnóstwo dobrych prostopadłych podań, a w naszej obronie zdarzały się luki. Bywały momenty, że rywale mieli przewagę w naszym polu karnym. Później zaczęliśmy częściej utrzymywać się przy piłce i zaczynaliśmy kontrolować to spotkanie. To jednak łodzianie zdobyli bramkę i nasza gra znowu przestała się kleić. Mimo to udało się stworzyć groźniejsze sytuacje niż Widzew - rozpoczął swoją wypowiedź Baszczyński.
Przed meczem z Widzewem sztab szkoleniowy Polonii intensywnie pracował nad taktyką na sobotnie spotkanie. Najwyraźniej jednak nie do końca odrobiono lekcję ze stałych fragmentów, z których łodzianie zdobyli jak dotąd wszystkie swoje bramki w obecnym sezonie. Czarne Koszule straciły bramkę po rzucie wolnym i przytomnym zachowaniu w szesnastce Princewilla Okachi. - Na odprawie przedmeczowej trener przedstawił nam różne ustawienia i warianty Widzewa, ale przede wszystkim skupił się na naszej taktyce i zwracał uwagę na to, abyśmy dobrze weszli w mecz. Nie udało się to nam i od początku spotkania nie realizowaliśmy założeń taktycznych nakreślonych przez naszego trenera. Zawiodła chyba koncentracja. Brakowało także z naszej strony agresji. Widzew miał swobodę, poczuł wiatr i zdobyli gola, który nie powinien się nam przydarzyć. Potem łodzianie bronili się jedynie do samego końca i niestety utrzymali 1:0 - wyjaśnił defensor Polonii Warszawa.
W sobotnim meczu w Łodzi na boisku w ataku Czarnych Koszul od pierwszej minuty szansę gry otrzymał Łukasz Teodorczyk, który miał być alternatywą dla nieskutecznych Daniela Sikorskiego oraz Edgara Caniego. Napastnik Polonii jednak nie rozwiązał problemu trenera Jacka Zielińskiego, który wciąż musi szukać optymalnego ustawienia. Zdaniem Baszczyńskiego jednak, to nie Teodorczyk jest winny zerowego konta bramkowego Polonii. - Łukasz dwa razy był faulowany przez Ukaha w dobrych momentach, a sędzia tego nie zauważył. Dodatkowo jako jedyny znalazł się w dwóch stuprocentowych sytuacjach, czyli więcej niż wszyscy poprzedni napastnicy, którzy grali w ostatnich meczach ligowych, razem wzięci. Co prawda nie wykorzystał on ich, ale nie obwiniałbym go za to, bo to ambitny i waleczny chłopak, który dzisiaj miał trudnych przeciwników w defensywie. Ukah i Bieniuk to silni mężczyźni. Bardziej skupiłbym się na pozostałej dziesiątce piłkarzy, aby oprócz grania przed polem karnym, byli w stanie znajdować napastnika w szesnastce - zauważył Baszczyński.
Nie powinniśmy byli tego meczu przegrać, ale jeśli chodzi o początek spotkania, to powinniśmy się wstydzić - podsumował swoją opinię o sobotnim spotkaniu podopieczny trenera Jacka Zielińskiego.