Robert Maaskant: Możemy stworzyć historię

- Szanujemy naszego przeciwnika, ale uważam, że nie można nas tak łatwo pokonać - mówi przed rewanżowym meczem IV rundy eliminacji Ligi Mistrzów z APOEL-em Nikozja trener Wisły Kraków, Robert Maaskant. W pierwszym spotkaniu Biała Gwiazda zwyciężyła dzięki bramce Patryka Małeckiego.

- Przyjechaliśmy tu po pierwszym meczu, który był wyrównany, ale który wygraliśmy. Wiemy, że nasze zadanie nie będzie łatwe. APOEL to bardzo silna i dobra drużyna. Kiedy jednak spojrzy się na poprzednie spotkanie, to my byliśmy tym zespołem, który miał lepsze szanse na zdobycie bramki. Nasza pozycja wyjściowa mimo wszystko nie zapewnia nam komfortu, ale ciągle jesteśmy w stanie strzelić jednego gola. Jesteśmy gotowi na to, co przyniesie nam jutro. Mamy nadzieję, że to my wywalczymy awans - zapewnia Maaskant.

Cypryjczycy do awansu potrzebują przynajmniej dwubramkowego zwycięstwa. W najlepszym dla nich przypadku prowadzenie 1:0 po regulaminowych 90 minut przyniesie dogrywkę. Holenderski szkoleniowiec mistrzów Polski nie obawia się jednak takiego scenariusza: - Wszędzie, gdzie graliśmy do tej pory w kwalifikacjach, strzelaliśmy gola, więc nawet jak prowadzenie 2:0 czy 2:1 nie jest dla APOEL-u bezpieczne. Nigdy się nie boimy. Wszędzie, gdzie jeździmy, chcemy grać i strzelać bramki. Moi gracze wiedzą, że mogą stworzyć historię, jeśli awansują do fazy grupowej. Mamy już ustaloną taktykę. Może będziemy się cały mecz bronić, może będziemy grać pressingiem. Zobaczycie jutro.

APOEL liczy na gorącą atmosferę panującą na stadionie GSP, gdzie podejmie mistrzów Polski. Maaskant w swoim stylu, z dużym wyczuciem i humorem wypowiada się w tej kwestii: - Widziałem fanów APOEL-u, wspaniale się ich ogląda. Cieszymy się już na tę atmosferę, jaka tutaj będzie. Mam nadzieję, że po 10 minutach, kiedy strzelimy gola, będzie jednak trochę ciszej. Wszyscy kochają grać przy pełnych trybunach. O to w końcu w piłce chodzi.

Komentarze (0)