Nasi rywale prezentują zachowawczy styl - rozmowa z Fredem Bensonem, piłkarzem Lechii Gdańsk

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Fred Benson jest jak dotąd jedynym zawodnikiem Lechii, któremu udało się strzelić bramkę na PGE Arenie Gdańsk. W meczu z ŁKS-em było jednak gorzej, mimo wszystko piłkarz z Holandii widzi pozytywy w grze biało-zielonych.

W tym artykule dowiesz się o:

Michał Gałęzewski: Nie ma się co oszukiwać, kibice liczyli że wygracie z ŁKS-em Łódź. Nie był to zbyt dobry mecz dla Lechii, a przede wszystkim dla napastników...

Fred Benson: Zgodzę się z tym, nie wyszło nam najlepiej. Jak dla mnie graliśmy dobrą piłkę, ale nie udało nam się strzelić bramki. Mieliśmy więcej szans, niż w meczu z Cracovią i jest to jakiś pozytyw, jednak musimy akcje zamieniać na bramki.

W poprzednich sezonach Lechia grała słabiej z zespołami z niższej dywizji. Czujesz, że w tym sezonie może być podobnie?

- Nie grałem w Lechii w ubiegłym sezonie i nie orientuję się jeszcze który z zespołów T-Mobile Ekstraklasy jest lepszy, a który gorszy. Lechia gra prawdziwy football i dlatego może łatwiej nam się gra z zespołami z górnej półki, które też mają podobny styl. Z zespołami grającymi ultradefensywnie gra się zupełnie inaczej. Z Wisłą łatwiej nam będzie pokazać się z dobrej strony.

W porównaniu z meczem z Cracovią nie mieliście jednak takich dziur w defensywie, jak z Cracovią która mogła wam strzelić kilka bramek.

- To prawda. W porównaniu z meczem przeciwko Cracovii jest spory postęp. Poprawiliśmy swoją piłkę, graliśmy lepiej w defensywie, tylko ta skuteczność...

Co działo się w twojej głowie gdy widziałeś, że marnujecie kolejne akcje?

- W mózgu pojawiają się naturalnie negatywne myśli, ale trzeba zmienić to jak najszybciej, gdy mecz jeszcze trwa. Jak się gra słabo, to można być zadowolonym z remisu, jednak gdy się atakuje, walczy, a piłka nie chce wpaść do bramki, ciężej jest się pozbierać.

Gdy rozmawialiśmy po raz pierwszy, nie miałeś żadnego doświadczenia z polskiej ligi. Co możesz powiedzieć o poziomie gry po tych pierwszych spotkaniach w biało-zielonych barwach?

- Poziom jest dobry i nasza gra również wygląda nieźle. Zadowolony jestem z tego, że styl gry Lechii przypomina mi styl RKC Waalwijk, w którym grałem wcześniej. Widzę też, że drużyny grające przeciwko nam, prezentują zachowawczy styl, czekając na kontrataki. Czekam na grę przeciwko Wiśle Kraków, aby zmierzyć się z tym zespołem i zobaczyć jaki styl prezentuje. W sobotę będzie ciekawy mecz.

Oglądałeś mecze eliminacyjne Wisły do Ligi Mistrzów?

- Nie oglądałem, ale wiem że walczą o Ligę Mistrzów. Mają w sztabie trenerskim przedstawicieli z Holandii i śledzę ich poczynania w holenderskich mediach. Zresztą zazwyczaj nie oglądam meczów piłki nożnej w telewizji, tylko staram się skupić na sobie. Jeden zespół może zagrać świetnie w meczu, a potem jego postawa jest zupełnie inna. Liczę, że w końcu zaczniemy wygrywać, bo jest to nam potrzebne.

Czyli nie podglądasz gry bardziej renomowanych piłkarzy?

- Nie, chociaż nie ukrywam że wcześniej tak robiłem. Teraz mam 27 lat i odpowiednie doświadczenie, które pozwala mi na to, że wiem co mam robić w meczu. Nie skupiam się na jakichś sztuczkach, tylko na tym co jest potrzebne zespołowi w danym momencie.

Jakie są twoje pierwsze odczucia z pobytu w Polsce?

- W Gdańsku jestem jeden miesiąc i bardzo mi się tu podoba. Nie widziałem jeszcze innych miast, więc ciężko by mi się było na ich temat wypowiadać. W Gdańsku jest wiele dobrych sklepów, piękna plaża, wiele ciekawych restauracji. To świetne miejsce dla życia z rodziną.

A jak się wam gra w zespole, w którym jest tylu obcokrajowców? Nie ma żadnych podziałów?

- To dobre dla zespołu, bo każdy z nas potrafi grać inny typ piłki nożnej. Każdy z nas coś może wnieść do drużyny. W Holandii rzadko się zdarza, żeby w zespole byli zawodnicy z mniej niż 12 krajów (śmiech, dop. red.). W Polsce jeszcze tego nie ma, ale patrząc choćby na skład Wisły, również idziecie w tym kierunku.

Źródło artykułu: