Mateusz Możdżeń w pierwszej drużynie debiutował dwa lata temu, gdy Jacek Zieliński dość niespodziewanie wystawił go w pierwszym składzie w meczu z Wisłą Kraków. 18-letni wówczas zawodnik zagrał bez kompleksów i zebrał pochlebne opinie. Potem wystąpił jeszcze w kilku spotkaniach, ale z czasem stracił miejsce w składzie.
Gdy wydawało się, że w Lechu nie zaistnieje Zieliński dał mu jeszcze jedną szansę. Bramka w meczu z Wisłą, a kilka dni później z Manchesterem City (już pod wodzą Jose Marii Bakero) polepszyły jego pozycję w drużynie. Wiosną zeszłego sezonu Możdżeń wchodził głównie z ławki.
Dopiero podczas przygotowań do bieżących rozgrywek było widać, że hiszpański szkoleniowiec odważnie stawia na 20-letniego zawodnika i przewiduje go do gry w pierwszym składzie .- Obecnie czuje się najpewniej od dwóch lat, gdy jestem w pierwszym zespole. Grałem co prawda w kratkę, ale trochę tych spotkań się zebrało i nabrałem dzięki temu doświadczenia. Teraz przyszła pora, aby pograć poważniej, a nie tylko wchodzić z ławki - mówił przed sezonem sam zainteresowany.
Kibice początkowo dość sceptycznie podchodzili do Możdżenia, ale w pierwszych czterech kolejkach przekonał do siebie zdecydowaną większość. Bramka w meczu z Ruchem oraz udział przy trzech innych trafieniach Lecha w tym sezonie to dobry wynik. Biorąc pod uwagę średnią not to lechita jest w ścisłej czołówce zawodników T-Mobile Ekstraklasy. - Widać postęp w mojej grze. Przede wszystkim dzięki temu, że dużo przebywam na boisku. Zacząłem grać regularnie i pojawiły się asysty, a teraz ta bramka, która jeszcze zwiększy moją pewność siebie - uważa Możdżeń.
Pomocnik Kolejorza liczy, że uda mu się podtrzymać wysoką formę. - Chcę wygrywać mecze i pokazywać swoją dobrą dyspozycję. Na razie to wychodzi i oby było tak jak najdłużej. Na pewno rosną również wobec mnie wymagania i muszę skoncentrować się na pracy - zakończył Możdżeń.