- Kupiliśmy ośmiu nowych piłkarzy, których trenerzy, dyrektor sportowy przebierali sobie jak w ulęgałkach, mówili: chcę tego czy tamtego i dostawali. A teraz ci zawodnicy wychodzą na boisko w lidze i przechodzą obok meczu, nie chce im się nawet pobiegać - ocenia postawę swoich zawodników na łamach Przeglądu Sportowego Józef Wojciechowski.
Właściciel Polonii największe pretensje ma do zawodników pozyskanych z Górnika Zabrze, czyli Daniela Sikorskiego, Roberta Jeża i Grzegorza Bonina. Dwóch pierwszych kosztowało w pakiecie 3 miliony złotych. Bonin przyszedł za darmo, ale wynegocjował sobie bardzo wysokie zarobki – 90 tysięcy złotych miesięcznie. Podpis pod kontraktem to kolejny milion złotych. - Gdzie oni teraz są? Widocznie uznali, że do Polonii przychodzi się na emeryturę - grzmi na łamach Przeglądu Sportowego prezes Polonii.
Więcej spokoju wykazuje Jacek Zieliński, który uważa, że kupieni zawodnicy potrzebują więcej czasu. - Ocenię tych zawodników po rundzie jesiennej, a nie po czterech meczach. Też spodziewałem się po nich więcej, ale oni weszli do innej drużyny, grającej inną piłkę. Poczekajmy, jeszcze wiele spotkań przed nami. Myślę, że właściciel nie chciał powiedzieć, że akurat ci sprowadzeni zawodnicy zawodzą. Powiedział to pod adresem całego zespołu. Nie przesadzajmy z tymi złymi transferami, bo znów zaczyna się nagonka, jakaś paranoja wokół tej drużyny. I to po jednym przegranym meczu - wyjaśnił na łamach Przeglądu Sportowego trener Polonii.
Zieliński nie chce dopuścić do sytuacji sprzed roku, kiedy po dobrym początku sezonu Polonię dopadł kryzys. Podjął już nawet pierwsze decyzje kadrowe. W składzie meczowym zabrakło miejsca dla Grzegorza Bonina, który zdaniem Zielińskiego jest w słabszej formie i w ten sposób dostał sygnał, że musi wziąć się do roboty.
Źródło: Przegląd Sportowy