- Ostatnio gramy dobrze w obronie. To jest plus tego, bo wygrywamy, zdobywamy punkty i nie przegrywamy meczów. Oczywiście jakieś błędy się zdarzają, ale za każdym razem będziemy się starali je eliminować. Generalnie to wszystko można ocenić na plus – powiedział po spotkaniu Jarosław Bieniuk.
W niedzielnym spotkaniu od razu do ataku ruszyli zawodnicy Śląska, którzy często gościli na połowie Widzewa. Jednak to goście z Łodzi oddawali więcej strzałów na bramkę rywala. - My gramy w ten sposób, ze dajemy prowadzić grę przeciwnikowi, czekamy na szybki odbiór piłki w środku pola i wyprowadzenie kontr. Stąd te strzały na bramkę, które później zamieniliśmy na bramkę – przyznał Bieniuk. Po dobrej pierwszej części gry wydawało się, że Widzew będzie kontrolował przebieg spotkania. Jednak w drugiej połowie łodzianie nieco osłabli. - Druga połowa była bardzo ciężka. Kiedy prowadziliśmy 2:0, przed naszymi oczami stanął poprzedni sezon. Wówczas to prowadziliśmy 2:0, a w końcówce spotkania straciliśmy dwie bramki. Tym razem było inaczej, byli inni zawodnicy, inny mecz, a przede wszystkim nasze zwycięstwo – mówi Ugo Ukah.
Popularny "Palmer" i Ukah są zadowoleni z występu przeciwko Śląskowi Wrocław, a także z formy jaką ostatnio prezentują. Dodatkowe powody do zadowolenia ma Bieniuk, który zdobywając bramkę na 2:0 po raz pierwszy strzelił gola w Widzewie. - Cieszę się bardzo z tego powodu, bo wielokrotnie zdarzały się podobne sytuacje. W tej chwili czuję się dobrze, jestem w dobrej formie, gram. Z meczu na mecz nabieram większej pewności siebie i to procentuje – mówi były reprezentant Polski. Natomiast jego partner z obrony powiedział: - Jestem zadowolony z mojej gry. Dzięki trenerowi, sztabowi medycznemu, który mi pomógł, pracowałem ten tydzień indywidualnie, by być gotowym na ten mecz. Czuje się już dobrze, do ostatniego gwizdka sędziego miałem siłę. Także jestem w bardzo dobrej formie.
Ostatnie minuty gry we Wrocławiu przypomniały widzewiakom spotkanie z poprzedniego sezonu. Wówczas to prowadzili przy Oporowskiej 2:0, a w ostatnich minutach dali wbić sobie dwa gole i tylko zremisowali. - Powiem szczerze, że przemknęło mi przed oczami tamto spotkanie. Ale to jest już historia. Nic na szczęście dwa razy się nie zdarza i takie jest powiedzenie. W niedzielę się to potwierdziło - powiedział Bieniuk.
Widzewiacy mogli oszczędzić sobie nerwów w końcówce, gdyby potrafili wykorzystać sytuację, jakie sobie stworzyli. Jedną z nich zmarnował Piotr Grzelczak. - Szkoda niewykorzystanych sytuacji. Jedną z nich miał Piotrek Grzelczak, ale źle trafił w piłkę. Wierzę, że nasz napastnik wkrótce się przełamie, bo nie da się ukryć, że ma spore umiejętności - uważa nigeryjski obrońca.
Jarosław Bieniuk(z lewej) i Ugo Ukah(z prawej) w walce o górną piłkę.