- Zabrakło nam dwóch bramek do zwycięstwa. Mogę powiedzieć, że było ciężko. Organizm, przynajmniej mój, po tym meczu czwartkowym odczuwał efekty zmęczenia. Chciałbym powiedzieć, że moim zdaniem chłopaki zostali dużo zdrowia, bo ja po 45 minutach jestem padnięty - mówił po meczu z Widzewem Łódź Tadeusz Socha defensor WKS-u.
Śląsk z Widzewem na Oporowskiej przegrał 1:2. To spotkanie odbyło się w niedzielę, a w czwartek wieczorem wrocławianie w eliminacjach do Ligi Europejskiej rywalizowali w Rumunii z Rapidem Bukareszt. Z Rapidem wicemistrzowie Polski zremisowali, ale Widzewa nie zdołali już pokonać. - Wiedzieliśmy, że Widzew gra dobrze z kontrataku i dobrze się broni. Strzelili nam jedną bramkę właśnie z kontrataku, drugą ze stałego fragmentu gry. Ciężko było to później odrobić. Zdobiliśmy gola na 2:1, ale zbyt dużo okazji na to, aby wyrównać nie mieliśmy. Szkoda, że przez te najbliższe dwa tygodnie będziemy musieli czekać na kolejny mecz - podsumował Socha.