Sebastian Mila, kapitan Śląska Wrocław trening swojej drużyny na nowym stadionie oglądał z ławki rezerwowych. Były reprezentant Polski jest bowiem kontuzjowany. - To jest wielki dzień nie tylko dla piłkarzy, ale także dla kibiców i mieszkańców Wrocławia. Należał się im ten stadion. Właścicielem tego stadionu jest tak naprawdę każdy kibic, który tutaj będzie uczęszczał, który mieszka we Wrocławiu i który identyfikuje się z tym miastem. Fajna sprawa, cieszę się i mam nadzieję, że będziemy mieli okazję częściej się spotykać - mówił Mila.
Na nowy obiekt będzie mogło wejść ponad 40 tysięcy kibiców. Poprzedni stadion WKS-u miał zdecydowanie mniejszą pojemność. - Chciałbym żeby się przeniósł tutaj ten klimat z Oporowskiej i żeby nad tym stadionem krążył. Mam nadzieję, że tak się stanie. Zmienia się cała otoczka, cały klimat. To tak samo jakby się oglądało film w domu lub w kinie. Film ten sam, ale efekt inny - skomentował blondwłosy pomocnik.
Problemem będzie jednak zapełnienie w komplecie stadionu. - Wierzę w tych kibiców, wierzę, że oni będą tu przychodzili. Wiem, że wszyscy w Polsce mówią, że będzie trudno zapełnić te stadiony. Nie będzie łatwo, ale ja wierzę w kibiców - zaznaczył Mila. - Mój sposób na przyciągnięcie kibiców? Dobre wyniki. To jest chyba najfajniejsze co może być. Myślę też, że jakieś akcje marketingowe. Wiele czynników musi wpłynąć na to, żeby ich tutaj ściągnąć - dodał.
Niedawno piłkarze Lechii Gdańsk też przenieśli się na nowym stadion i jak na razie nie potrafią na nim osiągać dobrych wyników. - Presja jest przy tym wszystkim. Te emocje i oczekiwania są dosyć spore odnośnie przenosin drużyny. Myślę, że to też ma jakiś wpływ na wyniki. Mam nadzieję, że u nas będzie to trochę lepiej wyglądało niż w Gdańsku. Albo dużo lepiej - powiedział kapitan wicemistrzów Polski, prywatnie kibic Lechii.
Na razie jednak Mila ma problemy ze zdrowiem. - Po sparingu miałem naciągnięty lub naderwany mięsień. Jeszcze nie ma diagnozy. Nie wiadomo jak długo potrwa przerwa. Albo dziesięć dni, albo powyżej dziesięciu dni. Nie ma jeszcze decyzji - wyjaśnił Sebastian Mila.