Olimpia po siedmiu kolejkach na pierwszoligowym froncie zgromadziła na swoim koncie sześć punktów. W poprzednich tygodniach w szatni grudziądzkiego zespołu nie brakowało rozgoryczenia, po rzekomych błędach arbitrów, które pozbawiły beniaminka zdobyczy punktowej m.in. po meczu z Zawiszą w Bydgoszczy. Rozgoryczeni gracze drużyny trenera Marcina Kaczmarka byli także po ostatniej potyczce z Polonią Bytom.
Przy Olimpijskiej mimo niezłej gry Olimpia przegrała aż 4:1 (1:0). - Piłkarsko w tym meczu w ogóle nie zasłużyliśmy na porażkę. Nie tylko na przegraną różnicą trzech bramek, ale nawet na taką jednobramkową. Byliśmy zespołem, który przez większość meczu prowadził grę. Polonia długo nam statystowała, ale w przeciwieństwie do nas umiała strzelać bramki - przyznaje Janusz Dziedzic, napastnik grudziądzkiej drużyny.
Beniaminek z pewnością meczu w Bytomiu by nie przegrał, gdyby nie zmarnowany przez Dziedzica rzut karny, przy stanie 1:0 dla Polonii. - Piłka nie siadła mi na nodze tak jak chciałem i niestety nie trafiłem w światło bramki. Szkoda, bo pewnie gdybym trafił to mecz zupełnie inaczej by się potoczył. Nie sądzę, że winą za to, że przegraliśmy trzeba obarczyć tylko tę sytuację, bo obok niej mieliśmy kilka innych dobrych okazji, które zmarnowaliśmy - zauważa 31-letni zawodnik Olimpii.
Nastroje w zespole beniaminka zaplecza T-Mobile Ekstraklasy nie są dziś najlepsze. - Tracimy punkty na własne życzenie. W ostatnich meczach mogliśmy mieć spokojnie sześć oczek więcej, ale zawsze albo czegoś nam brakowało, albo decydowały inne aspekty, o których bym nie chciał mówić. Musimy wziąć się w garść i w kolejnych meczach punktować. Przeciwnicy będą z najwyższej półki, ale my nie możemy już patrzeć na to z kim gramy, a o co gramy. A celem muszą być trzy punkty - wskazuje lider grudziądzan.