- Towarzyszyły nam w tym spotkaniu różne nastroje. Najpierw była złość, że pozwoliliśmy przeciwnikom zdobyć dwa gole, później cieszyliśmy się z wyrównania, a na samym końcu pojawił się niedosyt. Tak naprawdę mogliśmy pokusić się o strzelenie trzeciej bramki i zainkasowanie pełnej puli. Szkoda, bo nasze umiejętności pozwalały na zwycięstwo. Mimo to jednak są powody do zadowolenia. Trudno, żeby było inaczej jeśli udaje się odrobić tak dużą stratę - ocenił w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Andrzej Rybski.
W samej końcówce blondwłosy piłkarz umieścił piłkę w siatce Dominika Sobańskiego, ale sędzia Łukasz Bednarek odgwizdał spalonego. Czy słusznie? - Gdybym miał oceniać to tylko z perspektywy boiska, to powiedziałbym, że nie było ofsajdu, bo cały czas się pilnowałem. Jednak sędzia liniowy zasygnalizował moją pozycję, a główny ją odgwizdał i trzeba to zaakceptować. Miałem dużo bliżej do futbolówki niż obrońcy Warty, lecz to wcale nie musi świadczyć o spalonym. Pomiędzy strzałem w słupek kolegi z zespołu a moją dobitką minęło przecież trochę czasu. Reasumując, tego rodzaju sytuacje najlepiej analizować na wideo.
W zgodnej opinii obserwatorów remis był rezultatem sprawiedliwym. Jakie zdanie w tej kwestii ma Rybski? - Chyba mogę się zgodzić, zwłaszcza że to gospodarze jako pierwsi strzelili dwa gole. W końcówce jednak to my się rozpędziliśmy. Myślę, że gdyby mecz potrwał nieco dłużej, prędzej my zdobylibyśmy bramkę zwycięską niż Warta. Mimo to cieszymy się, bo to był trudny wyjazd, a wróciliśmy z niego z jakąś zdobyczą.
Tuż po bramce Krzysztofa Gajtkowskiego na 2:0 podopieczni Duszana Radolsky'ego mieli moment kryzysu. Zieloni wtedy długo utrzymywali się przy piłce i mało kto spodziewał się przełomu. - Utrata drugiego gola musiała nas trochę podłamać, takie po prostu były okoliczności. Pozbieraliśmy się jednak dość szybko, a pomogła nam w tym dobra dyspozycja, którą demonstrowaliśmy przez większą część spotkania. Trzeba było odrabiać straty, bo popełniliśmy za dużo błędów, zwłaszcza w pierwszej połowie. Uważam, że stać nas na lepszą grę niż w tym fragmencie - stwierdził Rybski.
Piłkarze Termaliki Bruk-Bet raczej unikają rozmowy o walce o awans do ekstraklasy. Blondwłosy napastnik nie jest jednak tak powściągliwy. - Ja mogę wypowiadać się przede wszystkim we własnym imieniu. Jestem ambitnym człowiekiem. Jeśli zaczynam jakieś rozgrywki, to zawsze dążę do głównego celu. W ekstraklasie jest to mistrzostwo, a w I lidze awans. Na razie wszystko zmierza w dobrym kierunku, bo zdobywamy sporo punktów. Poważniej na ten temat będzie można porozmawiać w grudniu. Obecnie mogę powiedzieć tyle, że demonstrujemy dobrą i bardzo stabilną formę. Nawet gdy remisujemy, to wypadamy solidnie i stwarzamy wiele klarownych sytuacji. Aktualny dorobek - choć wysoki - i tak nie odzwierciedla poziomu naszej gry - zakończył Rybski.