Na moje bramki pracuje cała drużyna - rozmowa z Adrianem Błądem, piłkarzem Zawiszy Bydgoszcz

Piłkarze bydgoskiego Zawiszy są w tym sezonie beniaminkiem piłkarskiej I ligi. Podopieczni Janusza Kubota grają jednak świetnie i nieoczekiwanie przewodzą w tabeli na zapleczu Ekstraklasy. Prawdziwą gwiazdą drużyny jest filigranowy ofensywny pomocnik Adrian Błąd, który w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl ocenia szanse swojej ekipy na awans do Ekstraklasy, a także porównuje I ligę do Ekstraklasy.

Michał Kowalski: W niedzielnym meczu z Dolcanem strzeliłeś dwie bramki, a twoja drużyna zwyciężając została liderem tabeli. Lepiej być chyba nie mogło?

Adrian Błąd: Zgadza się, takiego stanu rzeczy chyba nikt w przedsezonowych prognozach się nie spodziewał. Ale my robimy swoje, naprawdę ciężko pracujemy na każdym treningu i zawsze dajemy z siebie wszystko. Staramy się być jak najlepiej zgrani i coraz lepiej nam to wychodzi. Widać zresztą, jakie są tego efekty - jesteśmy na pierwszym miejscu w tabeli I ligi.

Kiedy na początku lata przychodziłeś do Zawiszy z Zagłębia Lubin, chyba nie spodziewałeś się, że zostaniesz w Bydgoszczy najlepszym zawodnikiem zespołu?

- Na pewno nie przewidywałem takiego czegoś. Jednak tak, jak powiedziałem wcześniej, naprawdę ciężko trenujemy. Coraz lepiej się także rozumiemy na boisku i poza nim. Pomagamy sobie nawzajem, tak, aby tworzyć zgrany zespół. Dzięki temu też mogę strzelać tyle goli, ile strzelam. Gdyby nie pomoc kolegów, tych trafień raczej by nie było. W zasadzie każdy z drużyny dokłada swoją cegiełkę do tych moich goli. Trzeba zawsze walczyć o 3 punkty i wszyscy to wiemy. Przyszedłem do Bydgoszczy, aby częściej grać, by móc pokazać swoje umiejętności. To, że strzelam tak dużo goli to zasługa całego Zawiszy.

Miałeś okazję w Zagłębiu zobaczyć, jak wyglądają realia Ekstraklasy. Teraz obserwujesz rozgrywki pierwszoligowe. Jak mógłbyś porównać Zagłębie i Zawiszę?

- Jeśli chodzi o kibiców, to I liga nie odstaje w ogóle. Wystarczy spojrzeć na frekwencję w Ekstraklasie. Kibice Zawiszy bardzo licznie stawiają się na mecze i tutaj różnicy nie widać. My, jak piłkarze robimy wszystko, by naszą grą i wynikami przyciągnąć ich na stadion i dać im jak najwięcej powodów do radości. Zawisza mógłby spokojnie rywalizować w najwyższej klasie rozgrywkowej.

Jaka atmosfera panuje w waszej szatni? Z kim rozumiesz się najlepiej?

- Jako, że wyniki na razie są dobre, to taka sama jest również atmosfera w zespole. Ze wszystkimi mam dobry kontakt, u nas nie ma podziałów i to, że jestem jednym z najmłodszych graczy, nie ma żadnego znaczenia. Świetnie się rozumiemy i tworzymy kolektyw. Każdy daje z siebie wszystko.

Kto według ciebie będzie najgroźniejszym rywalem w walce o awans do Ekstraklasy?

- Takich drużyn jest kilka. Mamy Pogoń Szczecin, jest Piast Gliwice, czy Nieciecza. Mocna jest także Warta Poznań. Od dwóch sezonów już walkę o awans zapowiada GKS Katowice, ale początek tegorocznych rozgrywek nie wyszedł im zbyt dobrze. Na razie chyba jest za wcześnie na jakieś typowania, trzeba poczekać aż liga nabierze rozpędu i wtedy dopiero będzie można powiedzieć, kto ma największe szanse na ten awans.

Da się jakoś porównać poziom sportowy Ekstraklasy i I ligi?

- Uważam, że różnica nie jest aż tak duża. Poradzilibyśmy sobie w Ekstraklasie z takim składem, jakim dysponujemy obecnie. Piłka nożna w Polsce rozwija się i idzie ku lepszemu. Poziom dwóch najwyższych klas rozgrywkowych powoli się zrównuje. Różnica jest taka, że w Ekstraklasie dużo bardziej widoczna jest taktyka i sposób rozpracowania przeciwnika. W I lidze zaś więcej jest gry fizycznej, z wykorzystaniem siły.

Zespół Zawiszy traci dużo goli w końcowych minutach spotkania. Z czego to może wynikać?

- Trudno powiedzieć. Może jakaś mała dekoncentracja? Gramy dość wysoko w obronie, także gdy jeden zawodnik "przyśnie", już pojawia się ryzyko utraty gola. Ostatnio straciliśmy bramkę po stałym fragmencie gry, po błędzie jednego z naszych obrońców. Ale i tak nie tracimy wiele goli, nasza defensywa prezentuje się całkiem nieźle.

Stać was na to, żeby "dowieźć" to prowadzenie do końca rozgrywek?

- Trudne pytanie, myślę, że dopiero po rundzie jesiennej będzie można zacząć jakieś typowania. Wówczas będzie już wiadomo więcej na temat układu sił w lidze. Jasne będzie, kto wiosną powalczy o awans. My ze swojej strony na pewno zrobimy wszystko, by do tej walki się włączyć, bo z całą pewnością nas na to stać.

Niedawno zagrałeś w reprezentacji Polski U-20. Ulegliście w Częstochowie Włochom 1:2. Chyba nie jesteś zadowolony z tego występu?

- Akurat na temat reprezentacji nie chciałbym za bardzo się wypowiadać. Na pewno nie był to dobry mecz naszej ekipy, Włosi dominowali na boisku i wygrali zasłużenie. Za dużo było u nas prostych strat, traciliśmy piłkę, a oni to wykorzystywali. Przejmowali inicjatywę i wyprowadzali niezwykle groźne kontry. Umiejętnościami również nieco odstawaliśmy od Włochów.

Teraz przed wami trudny mecz z Kolejarzem Stróże. Co już wiecie o tym rywalu, na co trzeba będzie zwrócić szczególną uwagę?

- Odprawa przed spotkaniem z Kolejarzem dopiero przed nami. Wtedy zapewne trener Kubot powie nam, na kogo musimy uważać. Pracował w tym klubie w zeszłym roku, także na pewno wiele wie o tamtejszym zespole. Gra tam Witold Cichy, który latem z nami trenował i pewnie on jest jednym z ich motorów napędowych. Ale tak, jak powiedziałem, w każdym meczu walczymy o zwycięstwo i tak samo będzie w niedzielę.

Źródło artykułu: