HOP
Flota Świnoujście: Trener Krzysztof Pawlak i jego podopieczni odnieśli niezwykle prestiżowe zwycięstwo nad gdyńską Arką, czyli drużyną posiadającą w swojej kadrze pięciu byłych wyspiarzy i Petra Nemca na ławce trenerskiej. Czeski szkoleniowiec przeniósł się do Arki właśnie ze Świnoujścia, gdzie przez cztery sezony odnosił spore sukcesy. Wyspiarze pozwolili przyjezdnym na bardzo niewiele, posiadając nieznaczną przewagę przez większość meczu. O ich zwycięstwie zadecydowała bramka Krzysztofa Bodzionego, którego występ stał pod wielkim znakiem zapytania po urazie odniesionym w poprzednim spotkaniu. Flota wygrała drugi mecz z rzędu i ponownie pnie się w górę tabeli. - Do Gdyni odeszli latem nie tylko trenerzy, ale także czwórka byłych już wyspiarzy. Chcieliśmy udowodnić trenerowi Nemcowi, że odszedł niesłusznie - powiedział kapitan Floty Marek Niewiada.
Piast Gliwice: To pierwsza w bieżących rozgrywkach ekipa, która wywiozła komplet punktów z Niecieczy. Podopieczni Marcina Brosza szybko podnieśli się po zeszłotygodniowej, dotkliwej klęsce z Sandecją. Debiut na polskich boiskach zaliczył też Ruben Jurado i od razu strzelił bramkę. - Ruben jest zawodnikiem ukształtowanym, wiedzieliśmy, co kupujemy, chociaż zawsze jakaś niepewność pozostaje. Jest z nami niecałe dwa tygodnie i liczymy na to, że oprócz bramek, wniesie polot do naszej gry, dzięki temu też uda nam się ściągnąć więcej kibiców na nasz stadion - ocenił napastnika trener gliwiczan.
Dominik Sobański: Warta Poznań wygrała w Elblągu 2:0, a sporą zasługę w tym miał bramkarz zielonych, Dominik Sobański. Co ciekawe, ten golkiper jeszcze w poprzednim sezonie grał właśnie w Elblągu i wydatnie przyczynił się do awansu drużyny na zaplecze T-Mobile Ekstraklasy. Teraz na "starych śmieciach" nie dał ani razu się pokonać. Sobański nie dość, że był górą w kilku wydawało się beznadziejnych sytuacjach, to jeszcze obronił rzut karny. To właśnie jemu piłkarze z Poznania mogą zawdzięczać trzy punkty wywalczone w starciu z beniaminkiem. Łukasz Radliński, nominalny pierwszy golkiper poznaniaków, będzie teraz musiał długo czekać na powrót między słupki.
BĘC
Wyjazdowa postawa Pogoni Szczecin: Dorobek Portowców w meczach poza Szczecinem nie zachwyca - trzy remisy i porażka to trochę mało jak na jednego z głównych kandydatów do awansu z zaplecza T-Mobile Ekstraklasy. Zbierający pozytywne recenzje po domowych spotkaniach piłkarze Pogoni, nie przekładają tej dyspozycji na wyjazdowe konfrontacje, fundując swoim kibicom istną sinusoidę nastrojów. Dodatkowo podopieczni Marcina Sasala nie potrafią wskazać przyczyn tak ewidentnych wahań formy. Bojowe nastawienie przez wyjazdem do Grudziądza wystarczyło tylko na rozczarowujący, bezbramkowy remis.
GKS Katowice: Choć Gieksa jeszcze nie wygrała, to do tej pory pocieszeniem był brak porażki na wyjeździe. W sobotę katowiczanie jednak polegli w Łęcznej w fatalnym stylu. Zaangażowania wystarczyło im tylko na jedną połowę. Tuż po przerwie stracili bramkę i do końcowego gwizdka głównie snuli się po murawie. Czy oznacza to koniec pracy trenera Rafała Góraka? - Jestem święcie przekonany, że ta drużyna będzie wygrywała - zaznacza jednak szkoleniowiec GKS-u.
Sandecja Nowy Sącz: Na surową ocenę zasługuje cały zespół Sandecji, a szczególnie Filip Burkhardt. W Polkowicach drużyna zagrała fatalnie, praktycznie przez całe spotkanie nie stworzyła zagrożenia pod bramką gospodarzy. Trener Mariusz Kuras stwierdził bez ogródek, że jego pomoc nie dojechała na ten mecz. Beznadziejnie zagrał Burkhardt - co piłka była przy jego nodze, to kończyło się to stratą. Jedno podanie do tyłu... stworzyło fantastyczną okazję dla polkowiczan. - Nie może być tak wiele słabych punktów w naszej pomocy jak było w tym meczu, bo wtedy gra opiera się na czterech obrońcach, jednym defensywnym pomocniku i napastniku, a tak naprawdę przecież nie o to chodzi. Mówiąc szczerze, byłem mocno zaskoczony słabą postawą niektórych graczy - wyjaśniał trener Sandecji.