Najlepsze i najgorsze zagrania 6. kolejki T-Mobile Ekstraklasy

Portal SportoweFakty.pl wybrał Ivicę Ilieva jako najlepszego piłkarza 6. kolejki T-Mobile Ekstraklasy. Zobacz kto wygrał pozostałe kategorie z cyklu "Najlepsze i najgorsze zagrania ekstraklasy".

W tym artykule dowiesz się o:

Piłkarz kolejki: Ivicia Iliev (Wisła Kraków). Trudno było wybrać najlepszego zawodnika w tej kolejce. Nieźle spisał się Dawid Plizga, piłkarze Podbeskidzia także sprawili sensację, jednak uznaliśmy, że powinniśmy wyróżnić Ivicia Ilieva. Serb dostosował się do rangi spotkania z Lechem i zaprezentował kilka akcji na najwyższym poziomie.

Gol kolejki: Sylwester Patejuk (Podbeskidzie Bielsko-Biała). Strzał nie tylko kolejki, ale i... życia. Zawodnik Podbeskidzia popisał się na Łazienkowskiej uderzeniem, do których przyzwyczajał kibiców niegdyś Marcin Mięciel. Piękne nożyce dały Góralom trzy punkty na Legii.

Śpioch kolejki: Jeden z dziennikarzy obecny na meczu Ruch - Zagłębie. Po meczu do Piotra Stawarczyka powiedział: - Cieszy, że w obronie znowu na zero. Na co piłkarz odparł: - Przecież straciliśmy gola. Dziennikarz: - Tak? Musiałem nie zauważyć... Rzeczniczka prasowa na konferencji prasowej również powiedziała, że było 2:0...

(Nie)oszukane przeznaczenie kolejki: Łukasz Hanzel (KGHM Zagłębie Lubin). 1,5 roku temu Hanzel zderzył się głową z Andrzejem Niedzielanem, który w wyniku tego doznał złamania kości jarzmowej. W piątkowym meczu Hanzel zderzył się z Wojciechem Grzybem i zalany krwią oraz z podejrzeniem wstrząśnienia mózgu, musiał zejść do szatni.

Antybohater kolejki: Michal Hanek (KGHM Zagłębie Lubin). Bardzo słaby występ zaliczył Słowak w pojedynku z Ruchem. Najpierw pomylił się przy pierwszy golu, a później dwukrotnie sfaulował Piecha na żółtą kartkę i w konsekwencji dostał "czerwień". Osłabił tym samym swój zespół.

Kontroler kolejki: Spiker Ruchu. O drugiej żółtej kartce dla Hanka sędziemu przypomniał dopiero... spiker. Arbiter wykluczył zawodnika z gry dopiero po kilkudziesięciu sekundach od momentu pokazania drugiej żółtej kartki.

Boląca głowa kolejki: Matko Perdijić (Ruch Chorzów). Piłkarze Zagłębia oddali na bramkę Ruchu jeden celny strzał. W doliczonym czasie gry Chorwat przepuścił między nogami prosty strzał Woźniaka. Po chwili zdenerwowany bramkarz... uderzył głową w słupek. Kogo bardziej bolało?

Samolub kolejki: Nika Dzalamidze (Widzew Łódź). Gruzin w meczu z GKS najwyraźniej zachłysnął się swoimi technicznymi umiejętnościami i postanowił samemu rozwiązywać groźne akcje. Niestety jego decyzja była błędna, bo gola nie strzelił, podczas gdy kilkukrotnie w polu karnym stali bardzo dobrze ustawieni koledzy z zespołu, którzy piłki się nie doczekali.

Fatum kolejki: Piotr Grzelczak (Widzew Łódź). Drugi mecz z rzędu napastnik Widzewa pojawił się z ławki rezerwowych i miał okazję zdobyć zwycięską bramkę. Chybił w spotkaniu ze Śląskiem Wrocław i tym razem z PGE GKS-em Bełchatów.

Piknik kolejki: GKS - Widzew. W żadnym wypadku oba zespoły nie zagrały jak na derby regionu przystało. Przez większość czasu można było wręcz odnieść wrażenie, że remis nie krzywdzi nikogo.

Niewidzialny kolejki: Mindaugas Panka (Widzew Łódź). Gdyby nie żółta kartka, to można było odnieść wrażenie, że "Migdał" założył na boisku czapkę niewidkę. Był zupełnie niewidoczny.

Brutal kolejki: Frantisek Metelka (Podbeskidzie Bielsko-Biała). Drużyna gości chwytała się wszystkich sposobów, by wygrać z Legią. Ten zawodnik bezczelnie sfaulował pędzącego Michała Kucharczyka za co nie dostał nawet żółtej kartki. "Kucharz" dwie minuty po faulu opuścił boisko z wielkim krwiakiem nad kolanem. Nie wiadomo czy młody piłkarz Legii zagra z PSV Eindhoven.

Niewypał kolejki: Moshe Ohayon (Legia Warszawa). Wiele się od niego oczekiwało. Po kontuzji Kucharczyka wszedł na boisko. Miał rozruszać grę Legii, rywal teoretycznie nie był z najwyższej półki. Oprócz jednej dobrej piłki, Izraelczyk był kompletnie niewidoczny.

Pudło kolejki: Piotr Celeban (Śląsk Wrocław). Piłkarz Śląska może pluć sobie w brodę, ponieważ z 5 metrów trafił tylko w poprzeczkę. To powinna być bramka.

Radość kolejki: Kamil Kuzera (Korona Kielce). Po pierwszej bramce piłkarze Korony zrobili kołyskę dla Kuzery, któremu urodziło się dziecko. Sam piłkarz także był przygotowany na to, że trafi do siatki. Jak to zrobił, to wyjął ze spodenek smoczek i wsadził go sobie do ust. Pewnie smakowało.

Głupota kolejki: Kamil Kuzera (Korona Kielce). I znów Kuzera. Strzelił gola, Korona prowadziła, piłkarz był zadowolony, miał na swoim koncie żółtą kartkę, a w końcówce meczu w bezmyślny sposób dostał drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę.

Powrót kolejki: Jacek Kiełb (Korona Kielce). Z Korony poszedł do Lecha, ale tam nie grał regularnie. Wrócił zatem na wypożyczenie do Korony. Zagrał ze Śląskiem, wygrał i zaliczył asystę.

Mecz kolejki: Jagiellonia Białystok - Polonia Warszawa. Sporo emocji było podczas meczu tych drużyn. W Białymstoku wygrali gospodarze 3:2 i jak powiedział Dawid Plizga - to było dla Jagi najlepsze spotkanie w sezonie.

Patent kolejki: Tomasz Frankowski (Jagiellonia Białystok). Najwyraźniej uwielbia grać przeciwko Czarnym Koszulom, ponieważ w 19. ligowym meczu przeciwko Polonii Warszawa strzelił swoją 18 bramkę.

Debiut kolejki: Krzysztof Baran (Jagiellonia Białystok). Jeszcze na początku rozgrywek był trzecim bramkarzem Jagi, ale w przypadku transferu Grzegorza Sandomierskiego i kontuzji Jakuba Słowika, został numerem 1 jagiellońskiej bramki. Mimo że puścił dwa gole, był w dobrym nastroju, bo Jaga wygrała, a on nie popełnił błędów.

Słabość kolejki: Cracovia. Grająca z nożem na gardle w meczu "o sześć punktów" z ŁKS-em Łódź nie oddała ani jednego strzału w światło bramki łodzian.

Anty strzał kolejki: Piotr Wiśniewski (Lechia Gdańsk). Po meczu z Górnikiem Zabrze nawet napastnik Lechii Gdańsk nie wiedział jak nie strzelił gola z czterech metrów, mając przed sobą tylko bramkę.

Pechowcy kolejki: Górnik Zabrze. W doliczonym czasie gry w meczu rozegranym na PGE Arenie zawodnik zespołu gości przeszedł prawą stroną boiska, podał na środek i... Tak można było opisać zarówno ostatnią akcję reprezentacji Niemiec, jak i ostatnią akcję Górnika Zabrze. Różnica była jednak taka, że Niemcy zdołali wyrównać, a po strzale Pazdana piłka odbiła się od słupka.

Komentarze (0)