Zadecydował pierwszy kwadrans - relacja z meczu Motor Lublin - Garbarnia Kraków

Gospodarze rozpoczęli od mocnego uderzenia, szybko strzelili bramkę, ale tuż przed upływem kwadransa zostali skarceni. Mimo wszystko nadal utrzymywali optyczną przewagę, lecz nie przechylili szali zwycięstwa na swoją korzyść.

W tym artykule dowiesz się o:

Od pierwszego gwizdka sędziego oba zespoły nie zamierzały grać defensywnie. Garbarnia wyruszyła w podróż w dniu meczu i nieco ustępowała przeciwnikowi. Motor raz po raz przeprowadzał kombinacyjne akcje, które przyniosły skutek już w 5. minucie. Sergio Batata kapitalnie kopnął z 25 metrów, piłka odbiła się od słupka i wpadła do siatki. Gospodarze nie zadowolili się nikłym prowadzeniem, wciąż szturmując bramkę Garbarni. Zapomnieli jednak o defensywie i przed upływem kwadransa goście wyrównali. Tymoteusz Chodźko świetnym podaniem obsłużył Marcina Siedlarza, który nie miał najmniejszych kłopotów z pokonaniem Kamila Styżeja. - Starałem się zachować zimną krew. Niestety mam tendencję do marnowania wielu, wielu 100-procentowych sytuacji. Ogromnie się cieszę, że udało się strzelić nawet z bliska, ale po ogromnym zamieszaniu podbramkowym - ocenia szczęśliwy strzelec.

Emocjonujący początek rozbudził apetyty kibiców, ale z czasem tempo gry spadło. Coraz więcej akcji przerywano w środkowej strefie boiska. Często z dystansu uderzał Rafał Niżnik, lecz miał problemy ze skutecznością. Natomiast Garbarnia nie potrafiła sforsować defensywy Motoru i do końca I połowy nie oddała ani jednego celnego strzału.

Po przerwie gospodarze wciąż odważniej atakowali, mimo to zdecydowanie trudniej szło im wypracowanie sytuacji podbramkowych. Równocześnie nieporadnie grali w obronie, wymieniali krótkie podania przed własnym polem karnym. Niewiele zabrakło, a rywale wykorzystaliby ich błędy.

Zmiany w Motorze obniżyły jakość gry drużyny i wprowadziły chaos w jej poczynania. Garbarnia zwietrzyła więc szansę na zgarnięcie kompletu punktów. Doświadczeni środkowi obrońcy lubelskiego zespołu nie dali się jednak zaskoczyć rywalom, więc obie ekipy musiały zadowolić się jednym punktem.

Po meczu powiedzieli:

Krzysztof Bukalski (trener Garbarni): Jesteśmy zadowoleni z punktu, który wywozimy z Lublina. Przed meczem założyliśmy, że będziemy cieszyć się z każdej zdobyczy. Myślę, iż remis jest zasłużony. Wyjechaliśmy dzisiaj rano z Krakowa i podróż trwała blisko 6 godzin. W związku z tym w pierwszych 10 minutach jeszcze nie wyszliśmy z autobusu. Na pewno stać nas na płynniejszą grę niż pokazaliśmy w dzisiejszym meczu. Próbowaliśmy kontratakować i stwarzać sytuacje, natomiast Motor bardzo umiejętnie utrzymywał się przy piłce. Jednak to wielkie doświadczenie Piotrka Karwana, Bataty i Rafała Niżnika jest nieocenione na tym poziomie. Widać było, że ci zawodnicy sprawiali nam bardzo dużo kłopotów, pomimo tego że graliśmy trzema pomocnikami.

Marcin Siedlarz (pomocnik, strzelec bramki dla Garbarni): Początek był ostry. Myślę, że bramki z obu stron padły zasłużenie. Gol dla Motoru nas troszkę zniechęcił i ciężko było się podnieść. Całe szczęście, że udało się szybko wyrównać i zacząć mecz od początku. My graliśmy mądrze w obronie, nie cofaliśmy się pod swoje pole karne i już około linii środkowej wytrącaliśmy przeciwnika z rytmu. Mogliśmy spokojnie wyprowadzić 2-3 kontry, po których - przy zachowaniu zimnej krwi - padłaby bramka dla nas.

Modest Boguszewski (trener Motoru): Przewidywaliśmy, że mecz z Garbarnią będzie bardzo ciężki. Po spotkaniu w Rzeszowie zabrakło nam siły i świeżości, a także atutów ofensywnych, bo sędzia nas tam wykartkował. Żałuję, że nie zagrali Migalewski oraz Karakiewicz. Także Popławskiego zamierzałem zachować na Pogoń Siedlce, ale musiał pomóc drużynie w II połowie. Zagraliśmy trochę za słabo skrzydłami, szczególnie z prawej strony. W I części gry mogliśmy pokusić się o drugą bramkę. Szkoda sytuacji w końcówce meczu, gdzie Szpak zderzył się z Tomczukiem. Punkt to jednak jest zawsze punkt, aczkolwiek liczyłem na zwycięstwo. Jeszcze nie zregenerowaliśmy się po meczu w Rzeszowie i mieliśmy za mało atutów z przodu.

Sergio Batata (obrońca, strzelec bramki dla Motoru): Udało mi się strzelić piękną bramkę, ale szkoda, że nie zdobyliśmy 3 punktów, które były bardzo potrzebne. Strata gola uspokoiła mecz, bo Garbarnia przyjechała nastawiona na obronę. Chcieliśmy wygrać, ale teraz musimy już o tym zapomnieć i ciężko pracować, żeby w sobotę zgarnąć komplet punktów. Bramkę dedykuję dla córeczki i żony, które są ze mną przez cały czas. I też dla drużyny, bo nie gram sam. Wszyscy musimy grać jak najlepiej dla Motoru.

Motor Lublin - Garbarnia Kraków 1:1 (1:1)

1:0 - Batata 5'

1:1 - Marcin Siedlarz 14'

Składy:

Motor: K. Styżej - Dykij, Batata, Karwan, Falisiewicz - Kycko, Pyda (78' Tomczuk), Niżnik, Młynarski (57' Popławski) - Prędota, Górniak (74' Szpak).

Garbarnia: Żylski - Cygal, Pluta, Piszczek, Mateusz Siedlarz - Marcin Siedlarz (87' Kalemba), Zelek, Sepioł (82' Kuźma), Stokłosa (90+2' Kawaler), Chodźko - Praciak (73' Kozieł).

Żółte kartki: Dykij (Motor) oraz Kozieł, Zelek (Garbarnia).

Sędzia: Mariusz Trofimiec (Kielce).

Widzów: 500.

Komentarze (0)