Radosław Janukiewicz: Ruch nas zaskoczył, jednak zwyciężyliśmy skutecznością
Hasłem pojedynku Pogoni i Ruchu Radzionków była skuteczność. Zdecydowanie więcej zimnej krwi pod bramką rywali zachowali Portowcy, co pozwoliło im odnieść okazałe zwycięstwo 5:1. Końcowy rezultat jednak nie w pełni odzwierciedla boiskowe wydarzenia. - Podpisuję się pod opinią, iż wymierzyliśmy gościom trochę zbyt surowy wymiar kary. Nie zasłużyli na taką porażkę - potwierdził Radosław Janukiewicz.
Sebastian Szczytkowski
Szczeciński pierwszoligowiec kontynuuje passę zwycięskich meczów przed własną publicznością, a kolejny komplet punktów dopisał po środowym meczu z Ruchem Radzionków. O losach pojedynku zadecydowały przede wszystkim trzy gole wbite przyjezdnym w niewielkich odstępach czasowych pierwszej połowy, które rozbiły podopiecznych Artura Skowronka oraz pozwoliły Portowcom objąć kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami. Widowisko mogło potoczyć się jednak inaczej, gdyby przyjezdni zamienili na gole wyborne okazje strzeleckie w kwadransie otwierającym mecz. Przed utratą bramki uchroniły Pogoń dwukrotnie słupki, a także czujny między słupkami Radosław Janukiewicz.
- Rywale rzeczywiście nas zaskoczyli, grali dobrze i stworzyli sobie trzy sytuacje strzeleckie na początku meczu. Aczkolwiek zdawaliśmy sobie sprawę, że radzionkowianie to dobry zespół, w którego szeregach występuje wielu młodych chłopaków potrafiących grać w piłkę. Pamiętam nasz majowy mecz z Ruchem, gdy przy Twardowskiego padł bezbramkowy remis i wcale nie było łatwo. Mieliśmy wówczas sporo szans bramkowych, których nie wykorzystaliśmy, ale również gracze Ruchu pokazali niezłe umiejętności - przypomniał Janukiewicz.
Nadzieje wśród przegrywających różnicą trzech goli radzionkowian odżyły tuż przed przerwą, gdy do bramki trafił Michał Mak, korzystając z katastrofalnego odegrania Dawida Kucharskiego do własnego bramkarza. Po przerwie, osłabieni tego dnia radzionkowianie ruszyli w poszukiwaniu kontaktowej bramki, jednak nie potrafili przekuć optycznej przewagi w zagrożenie pod bramką Janukiewicza. Duża w tym zasługa lepiej prezentującej się w drugiej części defensywy Portowców, która gasiła akcje rywali niemal w zarodku. Zapał przyjezdnych zgasł w końcówce spotkania, gdy piłkarze Pogoni postanowili kontynuować swój koncert skuteczności i dołożyli do prowadzenia dwa gole.
- Dostaliśmy głupią bramkę tuż przed zejściem do szatni i w nasze poczynania wkradło się trochę nerwowości. Nie możemy tracić takich goli! Po przerwie jednak zagraliśmy inaczej, a nasze szyki obronne lepiej się poustawiały. Uniknęliśmy w ten sposób następnych błędów i powiększaliśmy swój dorobek strzelecki. Oddaliśmy inicjatywę gościom, przestawiliśmy się trochę na grę z kontry - oceniał drugą połowę doświadczony bramkarz. - Podpisuję się pod opinią, iż wymierzyliśmy gościom trochę zbyt surowy wymiar kary. Nie zasłużyli na taką porażkę - zgodził się Janukiewicz.