Radosław Janukiewicz: Ruch nas zaskoczył, jednak zwyciężyliśmy skutecznością

 / Kibice Pogoni Szczecin
/ Kibice Pogoni Szczecin

Hasłem pojedynku Pogoni i Ruchu Radzionków była skuteczność. Zdecydowanie więcej zimnej krwi pod bramką rywali zachowali Portowcy, co pozwoliło im odnieść okazałe zwycięstwo 5:1. Końcowy rezultat jednak nie w pełni odzwierciedla boiskowe wydarzenia. - Podpisuję się pod opinią, iż wymierzyliśmy gościom trochę zbyt surowy wymiar kary. Nie zasłużyli na taką porażkę - potwierdził Radosław Janukiewicz.

Szczeciński pierwszoligowiec kontynuuje passę zwycięskich meczów przed własną publicznością, a kolejny komplet punktów dopisał po środowym meczu z Ruchem Radzionków. O losach pojedynku zadecydowały przede wszystkim trzy gole wbite przyjezdnym w niewielkich odstępach czasowych pierwszej połowy, które rozbiły podopiecznych Artura Skowronka oraz pozwoliły Portowcom objąć kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami. Widowisko mogło potoczyć się jednak inaczej, gdyby przyjezdni zamienili na gole wyborne okazje strzeleckie w kwadransie otwierającym mecz. Przed utratą bramki uchroniły Pogoń dwukrotnie słupki, a także czujny między słupkami Radosław Janukiewicz.

- Rywale rzeczywiście nas zaskoczyli, grali dobrze i stworzyli sobie trzy sytuacje strzeleckie na początku meczu. Aczkolwiek zdawaliśmy sobie sprawę, że radzionkowianie to dobry zespół, w którego szeregach występuje wielu młodych chłopaków potrafiących grać w piłkę. Pamiętam nasz majowy mecz z Ruchem, gdy przy Twardowskiego padł bezbramkowy remis i wcale nie było łatwo. Mieliśmy wówczas sporo szans bramkowych, których nie wykorzystaliśmy, ale również gracze Ruchu pokazali niezłe umiejętności - przypomniał Janukiewicz.

Nadzieje wśród przegrywających różnicą trzech goli radzionkowian odżyły tuż przed przerwą, gdy do bramki trafił Michał Mak, korzystając z katastrofalnego odegrania Dawida Kucharskiego do własnego bramkarza. Po przerwie, osłabieni tego dnia radzionkowianie ruszyli w poszukiwaniu kontaktowej bramki, jednak nie potrafili przekuć optycznej przewagi w zagrożenie pod bramką Janukiewicza. Duża w tym zasługa lepiej prezentującej się w drugiej części defensywy Portowców, która gasiła akcje rywali niemal w zarodku. Zapał przyjezdnych zgasł w końcówce spotkania, gdy piłkarze Pogoni postanowili kontynuować swój koncert skuteczności i dołożyli do prowadzenia dwa gole.

- Dostaliśmy głupią bramkę tuż przed zejściem do szatni i w nasze poczynania wkradło się trochę nerwowości. Nie możemy tracić takich goli! Po przerwie jednak zagraliśmy inaczej, a nasze szyki obronne lepiej się poustawiały. Uniknęliśmy w ten sposób następnych błędów i powiększaliśmy swój dorobek strzelecki. Oddaliśmy inicjatywę gościom, przestawiliśmy się trochę na grę z kontry - oceniał drugą połowę doświadczony bramkarz. - Podpisuję się pod opinią, iż wymierzyliśmy gościom trochę zbyt surowy wymiar kary. Nie zasłużyli na taką porażkę - zgodził się Janukiewicz.

Radosław Janukiewicz sięga już myślami do niedzielnych derbów z Flotą

Gdy tylko środowe zwycięstwo Pogoni stało się faktem, myśli kibiców i dziennikarzy zwróciły się już w kierunku najbliższego wyjazdu podopiecznych Marcina Sasala. Gracze Pogoni wybierają się bowiem do Świnoujścia, na prestiżowe, derbowe starcie z solidnie rozpędzoną Flotą. Niedzielny mecz będzie dla szczecinian nie tylko okazją na przełamanie miernej serii wyjazdowych meczów bez wygranej, ale także odebranie Wyspiarzom piłkarskiego prymatu na Pomorzu Zachodnim.

- Nigdy jeszcze nie pokonaliśmy Floty w lidze, ale każda seria ma kiedyś swój koniec i wydaje mi się, że od meczu w Świnoujściu zaczniemy przywozić punkty z wyjazdów. Nie ze wszystkich, ale taki triumf będzie świetnym impulsem na kolejne eskapady. Derby rządzą się jednak swoimi prawami, a Wyspiarze na pewno się przed nami nie położą. Będziemy musieli odpalić rezerwy, które wciąż drzemią w nas podczas wyjazdowych spotkań - zapowiadał jeden z ulubieńców szczecińskiej publiczności.

Przypomnieliśmy bramkarzowi Pogoni poprzednie derby rozegrane w Świnoujściu, zakończone historycznym dla kibiców na wyspie Uznam zwycięstwem ich ulubieńców. Janukiewicz rozegrał wówczas pełną partię między słupkami Portowców i został zmuszony do kapitulacji po jedynym tego dnia skutecznym strzale Charlesa Nwaogu. - Oczywiście przywiduje tym razem inny obrót sytuacji - ripostował uśmiechnięty Janukiewicz. - Bronię bramki Pogoni i trudno, abym spodziewał się podobnego scenariusza. A tak na serio - mamy dobry zespół i myślę, że spotkanie nad morzem zakończymy sukcesem - dodał nasz rozmówca.

CZYTAJ TAKŻE:

Paweł Giel: Kompletnie nie zasłużyliśmy na taki bagaż bramek<--

Komentarze (0)