Darvydas Sernas: Nie możemy płakać, tylko jeszcze mocniej pracować

Zagłębie Lubin bezbramkowo zremisowało w meczu wyjazdowym z Widzewem Łódź. Dla napastnika Miedziowych, Darvydasa Sernasa, był to powrót na stare śmieci. W poprzednim sezonie zdobywał on bramki dla łodzian.

- Było to bardzo fajne uczucie, wrócić do Łodzi. Miałem okazję spotkać moich kolegów, z którymi jeszcze nie tak dawno wspólnie występowałem. W Widzewie spędziłem sporo czasu i rozegrałem dla niego sporo spotkań. Kibice Widzewa pokazali się z bardzo dobrej strony i przypomnieli mi atmosferę, którą dobrze pamiętam - powiedział po ostatnim gwizdku sędziego Darvydas Sernas.

Piątkowe spotkanie w Łodzi zakończyło się podziałem punktów, co nie zadowoliło żadnej ze stron. Szczególnie lubinian, którzy wciąż czekają na pierwsze zwycięstwo w obecnym sezonie. - Chcieliśmy wygrać, tak jak zawsze, ale niestety nie nam udało się. Były sytuacje z obu stron, ale wynik pokazuje najlepiej, jaki był to mecz. Choć to my mieliśmy lepsze sytuacje. Żałujemy, że żadnej z nich nie potrafiliśmy zamienić na choćby jedną bramkę - mówi reprezentant Litwy. - Robimy wszystko, aby wygrywać mecze, ale teraz mamy ciężki moment. Za nami jest dopiero kilka kolejek, a przed sobą jeszcze cały sezon. Nie możemy płakać, tylko jeszcze mocniej pracować i będzie dobrze - dodał piłkarz.

Jedną z okazji do zdobycia bramki miał Sernas, ale jego strzał był niecelny. Odkąd Litwin dołączył do zespołu Miedziowych, ani razu nie zdobył na swojej drużyny bramki. - Co ja mam zrobić? - pyta zawodnik. - Jakbym wiedział co mam zmienić, to bym to zrobił i strzelał w każdym meczu po trzy bramki - mówi piłkarz.

Piątkowe spotkanie było okazją, aby na przeciw siebie stanęli dwaj przyjaciele, Darvydas Sernas i Mindaugas Panka, którzy do niedawna grali ze sobą. - Bardzo dobrze mi się grało przeciwko Mindaugasowi, choć nie był to pierwszy raz, kiedy graliśmy naprzeciw siebie. Była to trochę dziwna sytuacja, bo zawsze graliśmy razem, a teraz naprzeciw siebie. Ale taki jest sport, raz gra się tutaj, a na drugi dzień gdzie indziej - kończy.

Źródło artykułu: