34-letni dziś Kosowski był gwiazdą Wisły w latach 1999-2003. Po sezonie 2002/2003, kiedy Biała Gwiazda dobrze zaprezentowała się w Pucharze UEFA, lewonożny skrzydłowy przez kolejne cztery lata był wypożyczany do 1. FC Kaiserslauten, Southampton oraz Chievo Werona. Latem 2007 roku wrócił do Wisły, ale po pół roku definitywnie rozstał się z klubem, w barwach którego zdobył trzy mistrzostwa kraju, dwa Puchary Polski i Puchar Ligi.
W poniedziałkowym starciu z Wisłą przebywał na boisku do 57. minuty. - Bardzo chciałem tutaj przyjechać i zagrać. Okupiłem to nawrotem kontuzji kręgosłupa i z tego powodu nie mogłem już grać w drugiej połowie. Dziękuję kibicom za brawa. Super było zagrać na nowym stadionie Wisły - przyznał po końcowym gwizdku były reprezentant Polski.
Powrót "Kosy" na Reymonta 22 nie wypadł okazale. Jego GKS przegrał 0:2, mając małe szanse na wywiezienie z Krakowa chociaż jednego punktu. - W pierwszej połowie stworzyliśmy dwie sytuacje, przynajmniej jedną z nich powinniśmy zamienić na gola. W miarę skutecznie odpieraliśmy ataki Wisły, broniliśmy się i rywale nie potrafili rozwinąć skrzydeł, skonstruować porządnej akcji, która powinna się zakończyć bramką. W drugiej połowie, podobnie jak w naszym meczu z Lechem, przez kilka minut odpieraliśmy napór wiślaków. Później fantastycznie zachował się Biton, zdobył cudownego gola i było wiadomo, kto rządzi na boisku i wygra ten mecz.
Zapytany o szansę Wisły na obronę mistrzowskiego tytułu i osiągnięcie dobrego wyniku w Lidze Europejskiej, Kosowski odparł: - W lidze na pewno będzie miała trudniej niż rok temu, bo Lech gra dobrą piłkę. Chociaż w meczu z nim Wisła go zdominowała. Na pewno liga będzie ciekawsza niż rok temu. Wisła jest bardzo mocna na krajowym podwórku, natomiast puchary pokazują, że jeszcze tej drużynie trochę brakuje.