Piast musiał przełknąć gorycz porażki i w środę pożegnał się z rozgrywkami Pucharu Polski, ulegając "Pasom" po wyrównanym pojedynku, 0:1. - Cracovia miała swoje sytuacje, a my mieliśmy swoje. Mecz zakończył się naszą przegraną 0:1. Szkoda, bo chcieliśmy zaistnieć w tym Pucharze z paru przyczyn. Najważniejsza to ta, że chcieliśmy grać w Gliwicach. Po to się gra, żeby ludzie z naszego miasta oglądali gliwicki zespół na własnym stadionie. Nie udało nam się to, więc musimy nasze plany odłożyć na później - stwierdził po meczu opiekun Piasta Gliwice, Marcin Brosz.
Duży wpływ na przebieg tego spotkania miał fakt, że jeszcze przed upływem pierwszego kwadransa z boiska za uderzenie rywala wyleciał Kamil Groborz. - Ta kartka bez dwóch zdań ustawiła to spotkanie. Do tego momentu wszystko jak gdyby, przebiegało planowo. Cracovia grała w piłkę, a my czekaliśmy na swoją szansę. Na pewno bardzo liczyliśmy na Kamila, mocno w ostatnim okresie zwyżkowała mu forma. Szkoda, że tak się to ułożyło, ponieważ straciliśmy wysokiego napastnika, pod którego przygotowywaliśmy się na ten mecz. A do tego musieliśmy grać tak jakby po raz drugi w dziesięciu, podczas tego mikrocyklu, który już za nami - powiedział były trener Koszarawy Żywiec.
Z Cracovią zadebiutował litewski lewy defensor, Gadiminas Paulauskas. Jak jego występ ocenia opiekun niebiesko-czerwonych? - Ciężko po jednym meczu dawać jakieś cenzurki czy recenzje. Przegraliśmy spotkanie, a nas się ocenia z wyników. Patrząc na całość, jest na minus, a indywidualnie? Staram się wstrzymywać z oceną do 90. minuty meczu czy to zaraz po jego zakończeniu. Inaczej człowiek reaguje podczas spotkania, a inaczej po kilku godzinach, gdy przegląda sobie wszystko spokojnie na video - wyjaśnił.
Gdy bramkarz jest zawodnikiem meczu, nie świadczy to najlepiej o postawie całej drużyny. Jednak tak było w przypadku golkipera Piasta, Dariusz Treli, który był najjaśniejszą postacią swojego zespołu. - Nie ukrywam, że myślałem, iż zawodnikiem meczu będzie któryś z napastników. Jednak Darek po raz kolejny pokazuje, że nie przez przypadek bronił wszystkie mecze w Okocimskim i był tam kluczowym zawodnikiem - zakończył Marcin Brosz.