Już w piątek dojdzie do bardzo ciekawego spotkania, w którym wicemistrzowie Polski podejmą Lecha Poznań. - Od piątku zaczynamy tydzień trzech meczów, które mogą dać wiele, mogą dać kilka odpowiedzi dotyczących formy drużyny, formy poszczególnych zawodników. Wszystkie te mecze, począwszy od tego piątkowego są spotkaniami, które będą miały duży wpływ na tabelę i na szansę grania dalej w Pucharze Polski. Ostatnie mecze w Pucharze Polski kolejny raz udowodniły, że to jest impreza w której kluby słabsze mogą stać się sensacją. W polskim piłkarstwie kluby pierwszoligowe trafiają na pierwszą stronę gazet, gdzie tytuł świadczy już o tym, że drużyna z Ekstraklasy jest za burtą Pucharu Polski - powiedział Orest Lenczyk, trener Śląska Wrocław.
We klubie z Poznania ostatnie mecze Lecha zostały poddane dokładnej analizie. Trener zielono-biało-czerwonych żałuje też, że spotkanie obejrzy mała ilość widzów. Co prawda na Oporowskiej pojawi się komplet fanów, ale na trybunach dostępnych będzie około 9000 miejsc. Wcześniej planowano, żeby tą potyczkę rozegrać na nowym stadionie, który ma ponad 40 000 miejsc. - Piątkowy mecz z niedawnym mistrzem Polski i aktualnym wicemistrzem Polski ściągnie pewnie komplet kibiców. Nie moją winą jest, że tak mało. A szkoda. Będzie to mecz z drużyną, która rewelacyjnie rozpoczęła rozgrywki i mając super snajpera nastrzelała tyle goli, że niejeden zespół będzie miał w całej rundzie problem tyle goli strzelić. Z drugiej strony stanie drużyna, której jestem trenerem, drużyna po przygodzie w Lidze Europejskiej, po rozpoczęciu dobrym ligi, po wygranym ostatnim trudnym meczu. Podobnie trudny mecz czeka nas w piątek. Jeżeli rozpatrujemy przeciwnika to z jednej strony wiemy na co go było stać w tych kilku meczach, gdzie niemal zbombardował tych przeciwników, którzy mu na drodze stanęli. Potem nieoczekiwanie w Zabrzu doznał porażki. Pewnie też nieoczekiwanie po początkowym bez efektownym bombardowaniu bramki Wisły Kraków przegrał z tą drużyną mecz ligowy. Po ostatnim spotkaniu nie wiem czy łatwym, ale takim po którym Lech gra dalej w Pucharze Polski pozwoliła sobie ta drużyna dwóch, trzech zawodników troszkę nie zmęczyć - skomentował Orest Lenczyk.
- Z pewnością przyjadą do Wrocławia jako wicelider tabeli dając do zrozumienia, że nie przyjeżdżają tutaj sobie tylko pograć w piłkę - podkreślił "Nestor" polskich trenerów.
"Oro Profesoro" docenił także umiejętności piłkarzy Kolejorza. - Jestem przekonany, że wielu z tych piłkarzy, którzy grają w Lechu Poznań mają takie umiejętności, że niektórzy mogą się rzeczywiście dziwić dlaczego ta drużyna nie jest w tak ustabilizowanej formie, żeby być absolutnym konkurentem dla Wisły i Legii, które niby zawodzą, ale w dalszym ciągu są wymieniane jako faworyci tej naszej ligi - powiedział.
Wrocławianie szczególnie będą musieli uważać na Arjtoma Rudneva, który gole w T-Mobile Ekstraklasie strzela jak na zawołanie. - Rudnev wie, jak się ustawić, by zgubić obrońcę. Jednak ktoś mu musi podawać i to właśnie zadanie dla naszych obrońców, by to tego nie dopuścić. Lech daje do zrozumienia, że nie przyjeżdża tutaj pokopać w piłkę, tylko walczyć o zwycięstwo - skomentował szkoleniowiec WKS-u.
Do meczu z Kolejorzem wrocławianie przystąpią w swoim tradycyjnym ustawieniu. - Do tego meczu mamy osttanią osiemnastkę co była w Krakowie plus Cristian Diaz. W odczuciu lekarza i moim również po treningach jest on do gry. Mamy dziewiętnastu zawodników, po treningu zostanie 18-stu. Gra w meczu z Cracovią w pewnych momentach dawała do zrozumienia lub przypominała, że nie jest tak dobrze w grze defensywnej. Doskonale wiem, że również media potrafią sugerować kogo wystawić. Dla mnie mecz, a przede wszystkim to, co się dzieje na treningu jest wiodące w ocenie, przygotowaniu i decyzji kto ma pójść do grania. Musze przyznać, że będę miał na ławce takich zawodników, którzy będą w stanie coś poprawić, coś wnieść, jeżeli ta gra nie będzie wychodziła od początku - zaznaczył trener.
Jak Śląsk zagra z poznańskim Lechem? - Pewnie w niektórych fragmentach tego meczu trzeba będzie wstawić mikrobus natomiast chcę podkreślić, że jak był autobus to było to najmniej dwóch zawodników innych, których teraz nie mamy. Wyczuwam o samych zawodników, że raczej by woleli, żeby zostawić ten mikrobus czy autobus w garażu i wziąć się do roboty. Mam ogromną nadzieję, że nie to nie jest zarozumialstwo tylko liczenie na własne siły, na własną formę. Z pewnością w tym meczu przelewek nie będzie - podsumował szkoleniowiec.