Zagłębie było absolutnym faworytem tego pojedynku. Nikt nie stawiał na drugoligowców, chociaż podopieczni Jana Urbana przed tym spotkaniem nie mieli na koncie ani jednego zwycięstwa. Przełamanie miało nastąpić na Opolszczyźnie. Tymczasem porażka 2:3 sprawiła, że na zawodników spadła jeszcze większa fala krytyki. - Co mogę powiedzieć po takim meczu? Chyba tylko słowo przepraszam, choć nie wiem czy to kogokolwiek będzie to interesowało. Daliśmy ciała... - kręcił głową po ostatnim gwizdku sędziego Błażej Telichowski.
Wytłumaczenia nie potrafił znaleźć również inny piłkarz Zagłębia Darvydas Sernas. - Nie wiem w ogóle co powiedzieć. Ciężko mi pomyśleć, jak taki mecz można przegrać... Taka jednak jest piłka. Każdy umie grać i umie wygrywać. Nie wiem co więcej mogę powiedzieć - stwierdził Litwin. Dla niego po części był to udany dzień, ponieważ strzelił bramkę - pierwszą w barwach Miedziowych. - Nie tak wyobrażałem sobie swojego pierwszego gola dla Zagłębia. Ta bramka nic nie dała. Nikomu - ripostował.
- Widzieliśmy, że musimy od początku być zmobilizowani, bo drużyny z niższych lig grają w takich meczach na 300 procent swoich możliwości. Dużo przed tym spotkaniem mówiliśmy, ale może po prostu nie trzeba mówić, a po prostu zapier...ć - podsumował gorzko Błażej Telichowski.
Sernas pokusił się natomiast o pochwałę dla graczy MKS-u Kluczbork, którzy zasłużenie wygrali 3:1 i awansowali do kolejnej fazy. - Grali swoje. Wszyscy dobrze się bronili i czekali na kontry. W pierwszej połowie kilka razy mogli strzelić gola i swoje sytuacje wykorzystali. W drugiej również mieli kilka okazji. My nie wykorzystaliśmy swoich szans i wygrała ta drużyna, która strzeliła bramki.
Piłkarze po spotkaniu rozmawiali ze swoimi kibicami, którzy przyjechali oglądać w akcji swoich pupili. W sobotę Miedziowych czeka arcyważne spotkanie z ŁKS-em Łódź. - Obiecujemy walkę na całego i jeżeli zabraknie umiejętności, to jestem przekonany że nadrobimy wolą walki i ambicją - zakończył Telichowski.