Niekonwencjonalne metody na nieskuteczność w Warcie

W środę Warta wygrała w sparingu z GKS Dopiewo 4:0, jednak po meczu trener Artur Płatek zarządził dodatkowe zajęcia. To efekt swoistej umowy, jaką zawarł ze swoimi podopiecznymi.

W pierwszej połowie szkoleniowiec zielonych desygnował do gry zawodników, którzy grali w lidze mało lub wcale. Tak złożona jedenastka zdobyła cztery gole w ciągu 45 minut. - Od początku ustaliliśmy, że w tym spotkaniu zagrają dwa składy i ten, który wejdzie po przerwie, musi strzelić tyle samo bramek co poprzednicy. Ci pierwsi trafili do siatki czterokrotnie, więc takie samo zadanie mieli zmiennicy - wyjaśnił Artur Płatek.

- Jak wiadomo, piłkarze, którzy zagrali w drugiej części, nie zanotowali żadnego gola. Muszę jednak zaznaczyć, że ich gra mi się podobała. Zaangażowanie, pressing, czy akcje oskrzydlające - te elementy były bez zarzutu. Zabrakło tylko wykończenia. By umowa została zrealizowana, zarządziliśmy dodatkowe zajęcia. Do strzelenia czterech bramek potrzebne było dwadzieścia akcji. Nie była to żadna złośliwość z mojej strony, a jedynie realizacja tego, co było ustalone wcześniej. Umów trzeba dotrzymywać. Tylko w taki sposób możemy iść do przodu - dodał opiekun zielonych.

Jaka jest recepta Płatka na nieskuteczność w meczach o stawkę? - Piłkarze sami muszą się nauczyć pewnych rzeczy. Patrząc na swoją pracę, jestem czasem zdziwiony tym, że sporo krzyczę. To jednak pomaga, bo gdy widzę jak zawodnik biegnie i krzyknę w jego kierunku, to zauważam, że jego szybkość się zwiększa. W każdym tkwią jakieś rezerwy. To nie dotyczy zresztą tylko piłkarzy, lecz wielu innych zawodów. Gdy szef zleca coś swojemu pracownikowi, to pojawiają się oczywiście narzekania, ale zadanie można wykonać. Sęk w tym, że trzeba umieć się do tego zmusić. My - przynajmniej do grudnia - musimy właśnie wykrzesać owe rezerwy z wszystkich zawodników. To jedyna droga do tego, by Warta wygrywała i zdobywała punkty.

Przygotowanie fizyczne poznaniaków wciąż nie jest idealne. Tymczasem do zakończenia rundy jesiennej pozostało dziesięć kolejek. Co Płatek chciałby osiągnąć przed przerwą zimową? - Oby strata punktowa do dwóch pierwszych miejsc była jak najmniejsza. Nauczyłem się, że I liga jest totalnie nieprzewidywalna. Tutaj każdy może wygrać z każdym, o wynikach często decydują walka czy zaangażowanie, a dopiero w drugiej kolejności umiejętności czysto piłkarskie. Nawet jeśli jakaś drużyna jest silna personalnie, to sama klasa sportowa nie zawsze zagwarantuje jej dobry rezultat - zakończył.

->Więcej o Warcie Poznań

Komentarze (0)