Władcy Śląska z Małopolski - relacja z meczu Polonia Bytom - Kolejarz Stróże

Kolejarz Stróże podtrzymał całkowitą dominację w meczach wyjazdowych i po meczu ze słabo dysponowaną Polonią wywiózł z Bytomia komplet punktów. Drużyna z Małopolski może dziś z dumą nosić miano władców Śląska.

Przed meczem Polonię i Kolejarza w ligowej tabeli dzieliła różnica ośmiu punktów. Bytomianom w zniwelowaniu straty do drużyny ze Stróży miał pomóc wracający do gry po kontuzji Jakub Świerczok. Jeszcze w czwartek wydawało się, że występ najskuteczniejszego strzelca drużyny w tym sezonie jest wykluczony, ale ostatecznie sztab szkoleniowy zdecydował się oddelegować młodego napastnika do gry.

Nie poszło to jednak w parze ze wzrostem skuteczności niebiesko-czerwonych. Wręcz przeciwnie, mecz lepiej mógł rozpocząć Kolejarz, który w 13. minucie otrzymał rzut karny po zagraniu ręką Pawła Gamli. Decyzja arbitra o tyle wzbudziła kontrowersje, że wydawało się, że przewinienie defensora Polonii miało miejsce poza obrębem "szesnastki".

Sprawiedliwość jednak zwróciła gospodarzom, co zabrała. Do piłki ustawionej na 11. metrze podszedł Krzysztof Markowski i zamiast trafić do siatki solidnie obił poprzeczkę bytomskiej bramki. - Zabrakło precyzji, bo o zmęczeniu w tym fragmencie meczu nie mogło być mowy. Chciałem podnieść piłkę do góry i ciut się przeliczyłem - przyznaje niefortunny strzelec.

Polonia w pierwszej połowie realne zagrożenie pod bramką Kolejarza stworzyła dwa razy. Najpierw w 25. minucie po błędzie Łukasza Lisaka leżąc piłkę do bramki gości mógł skierować Daniel Mąka, ale w porę interweniowali defensorzy ze Stróży, a na pięć minut przed zmianą połów po dograniu Lukasa Killara głową piłkę do bramki gości skierował Świerczok, ale wcześniej arbiter przerwał grę dopatrując się faulu Czecha na jednym z obrońców.

Kluczowa dla losów drugiej połowy była sytuacja z minuty... 38., kiedy przy piąstkowaniu po kornerze dla Kolejarza z jednym z własnych defensorów zderzył się Juraj Balaż. Słowak co prawda jeszcze do gry powrócił, ale po przerwie został już w szatni. - Skręcił staw skokowy i nie mógł wybić piłki prawą nogą. Nie był w pełni sprawnym bramkarzem i dlatego podjęliśmy taką decyzję. Nie wiem czy słuszną... - bezradnie rozkłada ręce Dariusz Fornalak, trener bytomian.

Na opinię szkoleniowca Polonii rzutowała interwencja, a raczej jej brak, Seweryna Kiełpina z 61. minuty spotkania. Po dośrodkowaniu Konrada Cebuli z rzutu rożnego piłka spadła wprost na głowę Witolda Cichego, który nie atakowany przez nikogo skierował piłkę do siatki. Nie da się ukryć, że rezerwowy bramkarz bytomian i obrońcy mogli w tej sytuacji zachować się o niebo lepiej. - Nie wiem po co my poświęcamy czas na szczegółowe rozpisanie stałych fragmentów gry i na analizę meczów rywala, skoro zawodnicy w trakcie meczu na boisku robią coś zupełnie innego - kręci z niedowierzaniem głową Fornalak.

Od tego czasu Polonia zaatakowała odważniej, ale przełożyło się to tylko na statystykę rzutów rożnych bitych pod bramką Kolejarza. Po żadnym z nich piłka bowiem do bramki gości nie wpadła. - Biliśmy głową w mur. Nie umieliśmy stworzyć zagrożenia pod bramką rywala, a na dodatek sami zagapiliśmy się po rzucie rożnym i straciliśmy bramkę. Musimy na boisku grać bardziej z głową, bo od ostatnich 2-3 meczów gramy naprawdę fatalnie - przyznaje Lukas Killar, kapitan drużyny z Olimpijskiej.

Po końcowym gwizdku sędziego po raz pierwszy w tym sezonie schodzących do szatni zawodników Polonii żegnały gwizdy i okrzyki: "Zero ambicji!". Feta trwała za to przy sektorze gości, gdzie Kolejarz świętował piąty w tym sezonie mecz bez porażki na wyjeździe. - Na wyjeździe gra nam się lepiej. Kiedy na trybunach czuć atmosferę, a ze stadionowych reflektorów leje się światło aż chce się grać i wygrywać. Teraz to my możemy czuć się władcami Śląska - uśmiecha się Markowski.

Słowa te nie są na wyrost, bowiem w meczach wyjazdowych ze śląskimi zespołami jedenastka z Małopolski zdobyła aż siedem z dziewiętnastu zdobytych dotychczas punktów.

Komentarze trenerów:

Przemysław Cecherz (trener Kolejarza Stróże): Sam mecz nie był porywającym widowiskiem. Nie wiem czy na oba zespoły nałożyło się zmęczenie, bo nie było widać na boisku ani szybkich, ani czystych akcji. Tym bardziej muszę się cieszyć, że taki mecz potrafiliśmy wygrać. Trener całe życie uczy się swojej drużyny. W tym meczu moi chłopcy zaimponowali mi tym, że po przestrzelonym rzucie karnym nie załamali się, lecz nadal mądrze grali w defensywie i wyprowadzali kontrataki. Cieszy też bramka zdobyta po stałym fragmencie gry, które z uporem trenujemy. Wywozimy kolejne punkty z wyjazdu i dziękuję za to zwycięstwo mojej drużynie.

Dariusz Fornalak (trener Polonii Bytom): Zastanawiam się po co są potrzebne analizy przedmeczowe i szczegółowa analiza gry przeciwnika, kiedy wiedząc, że mierzymy się z dobrze poukładanym zespołem, grającym wąsko w defensywie my uporczywie atakujemy prostopadłymi podaniami. Nasze sugestie przedmeczowe były takie, by atakować skrzydłami. Kiedy taktyka nakreślona na dane spotkanie jest taka, a zawodnicy na boisku realizują swoją, to zastanawiam się po co my w ogóle jesteśmy potrzebni. Jeżeli w meczu, w którym sytuacji podbramkowych jest jak na lekarstwo popełnia się prosty błąd w kryciu przy stałym fragmencie gry, to zazwyczaj się go przegrywa.

Polonia Bytom - Kolejarz Stróże 0:1 (0:0)

0:1 - Cichy 61'

W 13. minucie Krzysztof Markowski (Kolejarz Stróże) nie wykorzystał rzutu karnego (trafił w poprzeczkę).

Składy:

Polonia: Balaż (46' Kiełpin) - Sinclair, Gamla, Killar, Chomiuk, Pietrowski (46' Kornacki), Dziewulski, Alancewicz (80' Wojsyk), Michalak, Mąka, Świerczok.

Kolejarz: Lisak - Cichy, Markowski, Szufryn, Walęciak, Niane, Stefanik, Chrapek (67' Kantor), Cebula (71' Zawiślan), Wolański (83' Zawadzki), Kowalczyk.

Żółte kartki: Gamla (Polonia) - Stefanik, Kowalczyk, Cichy (Kolejarz).

Sędzia: Jarosław Chmiel (Nowy Dwór Mazowiecki).

Widzów: 2620.

Komentarze (0)