W rozmowie z naszym portalem po porażce Podbeskidzia z Ruchem 0:1 prezes klubu z Bielska-Białej Jerzy Wolas mówił nawet o możliwej dymisji kolejnych trenerów drużyny, na czele z Robertem Kasperczykiem. Jednocześnie podkreślał, że nie zostawi po sobie dziadostwa. A prezesem Podbeskidzia zgodnie z postanowieniami rady nadzorczej ma być tylko tymczasowo przez trzy miesiące, do czasu znalezienia następcy Janusza Okrzesika. - Kto poleci następny? Nie wiem, ale nie zostawię dziadostwa - mówił portalowi SportoweFakty.pl. Prezes ostro wziął się do pracy, choć jego działania mogły początkowo zaskakiwać.
Po przegranej z Ruchem Chorzów oprócz kar finansowych dla zawodników i sztabu szkoleniowego, rozwiązania umowy z drugim trenerem i wyrzucenia do drugiej drużyny jednego z graczy, wręczył pozostałym piłkarzom... zestawy majsterkowicza składające się z klocków i młotka. Prezes Wolas zapowiedział także... wyścig australijski: - Ja to tak brzydko nazwałem, że zaczynamy w klubie wyścig australijski - najsłabsi odpadają. Tak będziemy robić. Po następnym przegranym meczu wylatuje następny zawodnik do drugiej drużyny, ten który będzie słaby - mówił.
W kadrze na mecz z Lechią nie znaleźli się w ogóle Tomasz Górkiewicz, Frantisek Metelka i Sebastian Ziajka. Cała trójka w przerwie meczu z gdańszczanami pojawiła się... na wybiegu dla modeli. Piłkarze w otoczeniu modelek prezentowali się w gustownych garniturach przechodząc na środek płyty boiska. Dość sceptycznie wobec całego pomysłu wypowiadali się inni piłkarze Podbeskidzia. - Nie wiem, czy akurat na czymś takim powinni się koncentrować piłkarze przed meczem - skwitował Sylwester Patejuk.
Zastanawiać albo nawet dziwić mogą recepty prezesa Wolasa. Z pewnością jednak po zwycięskim meczu z Lechią zarówno sami piłkarze, jak i kibice zapomną o całej sytuacji, jaka miała miejsce w ostatnim tygodniu. A obrońca Górali otrzymanych klocków i tak nie zamierzał układać. - Coś tam było po polski napisane na instrukcji, a ja jeszcze do końca nie rozumiem wszystkiego. Zostawiłem to kolegom - śmiał się po meczu Słowak Juraj Dancik.