"Czerwone" derby dla Piasta - relacja z meczu Ruch Radzionków - Piast Gliwice

Piast Gliwice lepszy w "czerwonych" derbach Śląska z Ruchem Radzionków. Przy Narutowicza więcej z gry miały Cidry, które przez ostatnie pół godziny na boisku dominowały. Niebiesko-czerwoni prowadzili jednak już wtedy dwoma bramkami.

Przed pierwszym gwizdkiem sędziego w ligowej tabeli dzieliła różnica pięciu punktów. Piast plasował się na piątej pozycji z kolei Ruch był ósmy. Gliwiczanie mecz zakończyli już na podium.

W pierwszych minutach gry przeważał Piast, ale to Ruch jako pierwszy stworzył realne zagrożenie pod bramką rywala. W 9. minucie sygnał do ataku Cidrom dał Piotr Rocki, po strzale którego piłka przeleciała metr nad poprzeczką. Gra drużyny z Radzionkowa w polu układała się bardzo obiecująco. Wyraźnie najsłabszym punktem gospodarzy w tej części gry był Marcin Suchański, który w przeciągu dziesięciu minut zaliczył dwie niepewne interwencje wypuszczając piłkę z rąk po niegroźnych pozornie dośrodkowaniach.

Nie umknęło to uwadze zawodników Piasta, którzy w drugim kwadransie pierwszej połowy często gościli w obrębie "szesnastki" gospodarzy. Najpierw w 21. minucie golkiper Ruchu odbił strzał szarżującego w polu karnym Rubena Fernandeza, a cztery minuty później Hiszpan mógł cieszyć się z pierwszego w tym meczu trafienia. Niestety dla siebie krótko, bo asystujący w tej sytuacji Wojciech Kędziora zacentrował z lewego skrzydła w pole karne gospodarzy zza linii końcowej boiska.

Swoje okazje przed przerwą miał też Ruch. W 38. minucie spotkania prowadzenie radzionkowianom powinien dać Mateusz Mak, ale zmierzającą w okienko gliwickiej bramki futbolówkę efektowną paradą zatrzymał Jakub Szmatuła. - Strzał mi wyszedł, ale świetnie zachował się bramkarz. Wielka szkoda, że to nie wpadło, bo ten mecz wyglądałby wtedy zupełnie inaczej - przekonuje jeden z radzionkowskich bliźniaków.

Słowa 19-latka okazały się być prorocze, bo niewykorzystana sytuacja zemściła się na Cidrach na dwie minuty przed przerwą. Z rzutu wolnego z lewej strony boiska dośrodkował Rafał Pietrzak, piłkę z rąk wypuścił Suchański, a z prezentu nie mógł nie skorzystać Łukasz Krzycki, który z bliska skierował piłkę do siatki. - Drugi raz w tym sezonie mam opaskę kapitańską i jakoś tak się składa, że zawsze wtedy strzelam bramki - uśmiecha się pomocnik Piasta.

Gromy na swoją głowę sypał za to golkiper Ruchu. - Ta piłka odbiła się jeszcze od głowy Paulauskasa i nie dałem rady jej wybić. Biorę tę bramkę na siebie, bo zasada jest taka, że jeśli opuszcza się linię bramkową, to trzeba przynajmniej nie pozwolić na to, żeby dotknęła głowy rywala - przyznaje doświadczony bramkarz Cidrów.

Piast wysokim "C" zakończył pierwszą połowę i tak samo rozpoczął grę po przerwie. W 52. minucie piłkę na prawym skrzydle otrzymał Kędziora i zagrał do niepokrytego w polu karnym Rudolfa Urbana, który strzałem przy słupku podwyższył prowadzenie gliwiczan. - To było dla nas cenne trafienie, bo trzeba przyznać, że z przebiegu meczu nasze zwycięstwo nie jest w pełni zasłużone. Muszę przyznać, że Radzionków zasłużył w tym meczu przynajmniej na remis - kiwa z uznaniem głową słowacki rozgrywający niebiesko-czerwonych.

Drugie trafienie gości obudziło Ruch. Radzionkowianie przycisnęli defensywę Piasta i szybko przyniosło to efekt bramkowy. Trzy minuty po trafieniu Urbana, po zagraniu Marcina Kowalskiego z lewego skrzydła piłkę w polu karnym gości przyjął Mateusz Mak i strzałem na długi słupek zdobył bramkę kontaktową.

Ostatnie pół godziny gry stało pod znakiem dominacji absolutnej Cidrów. Ruch na boisku poczynał sobie niezwykle odważnie na połowie rywala, z której Piast długimi fragmentami nie umiał się wydostać. W końcówce spotkania Ruch dobić mógł wprowadzony na boisko kilka chwil wcześniej Adrian Świątek, ale przegrał pojedynek sam na sam z Suchańskim. W odpowiedzi na bramkę Szmatuły uderzali Rocki i bracia Mak, ale w obu przypadkach mylili się nieznacznie.

Bramek kibice przy Narutowicza już nie oglądali, ale w doliczonym czasie gry, jak to w derbach bywa, sędzia pokazał dwie czerwone kartki. Najpierw za brutalny faul na Michale Maku drugie "żółtko" otrzymał Świątek, a chwilę później z boiska z drugą żółtą kartką wyleciał Michał Nalepa, który piłkę do bramki Piasta usiłował wcisnąć... ręką. - Martwi nasza postawa w ostatnich dwóch kwadransach. Musimy usiąść i zastanowić się co się z nami stało, bo w kolejnych meczach możemy już nie mieć tyle szczęścia - przyznaje Krzycki.

Komentarze trenerów:

Marcin Brosz (trener Piasta Gliwice): Było to dla nas bardzo trudne spotkanie. Wiele sytuacji, które miał w tym meczu Ruch mogło się różnie skończyć, ale na szczęście dobrze grała cała nasza defensywa. Tylko dzięki ich postawie wywozimy z Radzionkowa komplet punktów.

Artur Skowronek (trener Ruchu Radzionków): Gratuluję zwycięstwa Piastowi, choć przechodzi mi to przez gardło bardzo ciężko. Uważam, że w przekroju całego spotkania, ze szczególnym naciskiem na drugą połowę na tę porażkę nie zasłużyliśmy. Musimy szybko wyciągnąć z tego wnioski, bo mecz piłki nożnej trwa dziewięćdziesiąt minut plus to, co doliczy arbiter. Tyle tylko mam do powiedzenia.

Ruch Radzionków - Piast Gliwice 1:2 (0:1)

0:1 - Krzycki 43'

0:2 - Urban 52'

1:2 - Mateusz Mak 55'

Składy:

Ruch: Suchański - Trzcionka, Kopacz, Nalepa, Kowalski, Rocki, Paweł Giel (78' Cieluch), Giesa, Michał Mak, Mateusz Mak, Michalik (69' Piotr Giel).

Piast: Szmatuła - Matras, Krzycki, Klepczyński, Paulauskas, Cicman, Urban, Pietroń (81' Matuszek), Pietrzak (63' Bzdęga), Jurado (76' Świątek), Kędziora.

Żółte kartki: Nalepa, Giesa, Mateusz Mak (Ruch) - Matras, Świątek (Piast).

Czerwone kartki: Nalepa /90+4' za drugą żółtą/ (Ruch) oraz Świątek /90+2' za drugą żółtą/ (Piast).

Sędzia: Jarosław Rynkiewicz (Szczecin).

Komentarze (0)