Bełchatowianie przed sobotnim pojedynkiem mieli ogromne nadzieje, że uda im się pokonać drużynę Macieja Skorży. Jak sami twierdzili, był to najlepszy rywal na przełamanie. Niestety dla podopiecznych trenera Kamila Kieresia tak się nie stało. GKS przegrał 2:0 po golach Jakuba Wawrzyniaka i Miroslava Radovicia. - Straciliśmy gola po stałym fragmencie gry i wtedy wszystko się posypało. Nie było konsekwencji w naszej grze, chociaż chcieliśmy pokazać się z jak najlepszej strony. Nasza nieskuteczność może wynikać z braku szczęścia lub braku umiejętności, bo jak wiadomo w piłce trzeba mieć szczęście. Na pewno ta porażka będzie nam siedziała w głowach. Nie można spuścić głowy i powiedzieć, że jest dramatycznie. Musimy zdobywać punkty i o to się postaramy. Będziemy sobie musieli jednak zrobić rachunek sumienia, bo nie jest za ciekawie - powiedział zaraz po spotkaniu skrzydłowy GKS-u Paweł Buzała.
Swoje sytuacje mieli zarówno gospodarze jak i goście, ale trzeba wyraźnie zaznaczyć, że to Wojskowi zdecydowanie przeważali w sobotnim pojedynku, a gospodarze groźnie kontratakowali. Najlepszą sytuację do zdobycia bramki dla Torfiorzy miał Marcin Żewłakow, ale jego strzał fantastycznie obronił Dusan Kuciak. Mimo porażki, piłkarze z Bełchatowa pozostawili po sobie niezłe wrażenie na boisku. - Marne to dla mnie pocieszenie, że wyglądało to nieźle, bo gdyby tak było to byśmy zdobyli jakieś punkty a tak przegrywamy 2:0 kolejny mecz - powiedział zdenerwowany środkowy pomocnik bełchatowskiego zespołu Grzegorz Baran.
Jeszcze przed rozpoczęciem meczu przy Sportowej Giekaesiacy przystępowali do tego pojedynku z ostatniej pozycji w tabeli. Stało się tak dlatego, że Cracovia ograła Górnika Zabrze a Zagłębie Lubin pokonało ŁKS Łódź. - Kopiemy się w tyłach. Nie będziemy się tutaj oszukiwać - jest beznadziejnie. Spadamy na ostatnie miejsce w tabeli i musimy wziąć się do ciężkiej pracy. Musimy usiąść, porozmawiać i wszystko przeanalizować, bo GKS Bełchatów nie zasługuje na to, żeby kopać się cały czas po głowach. Musimy zacząć zdobywać punkty i to najlepiej od następnego meczu w Gdańsku, innej recepty na to nie widzę - dodał Baran.
Podobnego zdania jest inny piłkarz GKS-u Filip Modelski. - Zdajemy sobie sprawę z tego, że sytuacja jest bardzo, bardzo zła. Staramy się jak możemy, ale kolejnego meczu nie udaje nam się wygrać. W meczu z Lechią nie ma innej opcji niż trzy punkty - powiedział młody obrońca.
O zwycięstwo w Gdańsku na PGE Arenie piłkarzom Kieresia może być bardzo ciężko biorąc pod uwagę fakt, że biało-zielono-czarni nie wygrali na wyjeździe od ponad roku. Mimo ostatniej pozycji w tabeli i ciężkiego pojedynku za tydzień trener gospodarzy sobotniego meczu jest dobrej myśli i cały czas wierzy w swoich piłkarzy. - Jeśli chodzi o moją osobę to nie chowam głowy w piasek, mam zapał do tej pracy. Wiem co robimy z zespołem i w jakim kierunku podążamy. Nie zamierzam schodzić z tej drogi. Wiem, że sytuacja jest trudna, bardzo trudna, ale GKS jest klubem, który musi stanąć na nogi. Trzeba twardo stąpać po ziemi i zmierzyć się z tą sytuacją, która nas spotkała - powiedział pierwszy szkoleniowiec Górników, który widzi również szanse na pierwsze wyjazdowe zwycięstwo swoich podopiecznych od ponad roku. - Trzeba spojrzeć na historię różnych zespołów, bo każda seria kiedyś ma swój koniec. Prognostykiem jest druga połowa. Uważam, że graliśmy dobre zawody w drugiej części, ale kiedy przegrywamy kolejny mecz to trudno się tym zachwycać. Będziemy robić wszystko, żeby zespół podnieść na następne spotkanie - zakończył pierwszy trener GKS-u Bełchatów.