Robert Kolendowicz: Liczę, że pożegnaliśmy dołek formy

Efektowna wygrana nad Bogdanką (4:0) pozwoliła drużynie Pogoni złapać głębszy oddech po marnych w ich wykonaniu ostatnich kolejkach. Małą kanonadę gospodarzy otworzył w sobotni wieczór Robert Kolendowicz, który trafił do siatki w drugim, kolejnym meczu. - Sam się zastanawiam, jaka jest przyczyna takiej formy strzeleckiej. Od indywidualnych popisów, bardziej cenię jednak dobro zespołu - mówił skrzydłowy.

W tym artykule dowiesz się o:

Dużo do zyskania miała przed starciem z Bogdanką drużyna Marcina Sasala, pragnąca przełamać niechlubną serię trzech meczów bez zwycięstwa. Prezentujący się poniżej oczekiwań Portowcy bardzo potrzebowali kompletu punktów, gdyż regularnie tracili dystans do ścisłej czołówki tabeli. Szczecinianie chcieli także odbudować zaufanie w oczach własnych kibiców, którzy po starciu z Dolcanem żegnali część z nich gwizdami i wyzwiskami. - Wspomniana seria nas bardzo bolała. Tak dobry zespół jak Pogoń nie powinien sobie pozwolić na stratę tylu punktów. Każdy ma prawo do dołka formy, ale mam nadzieję, że ten mamy już za sobą i podobny się nie przydarzy. Wiadomo, że wszystko się może zdarzyć, lecz teraz liczę na kolejne zwycięstwa - zapowiadał Robert Kolendowicz.

Zmobilizowani Portowcy narzucili swój styl gry od pierwszego gwizdka, rozgrywając jedno z najlepszych spotkań w rundzie jesiennej. Gospodarze wykazywali wiele piłkarskiego wigoru, walcząc o każdą piłkę i tworząc dogodne okazje do zdobycia goli. Pozytywnej recenzji swojej drużynie nie poskąpił podczas pomeczowej konferencji trener Sasal, który wyróżnił szczególnie postawę Ediego Andradiny. - Kontrolowaliśmy boiskowe wydarzenia i wygraliśmy jako drużyna lepsza. Stworzyliśmy sporo zagrożenia pod bramką rywali, a na dodatek dopisała nam skuteczność. Drużyna Bogdanki doszła do głosu dopiero w samej końcówce, ale wówczas prowadziliśmy już przewagą czterech goli - komentował Kolendowicz.

Robert Kolendowicz znów mógł radować się ze zdobyczy bramkowej

Na całej linii zawiedli z kolei łęcznianie, którzy stanowili jedynie tło dla rozpędzonych gospodarzy. Katastrofalnych błędów nie ustrzegła się defensywa, a osamotniony w ataku Nildo nie potrafił zagrozić bramce Radosława Janukiewicza. Dość powiedzieć, że bramkarz Portowców został zmuszony do interwencji dopiero w 79. minucie. - Nie skupiliśmy się na neutralizowaniu atutów łęcznian. Spoglądaliśmy przede wszystkim na swoją grę, to rywale powinni dostosować się do nas na szczecińskim terenie. Z takim założeniem wybiegliśmy na murawę, chcąc pokazać pełnię możliwości - tłumaczył skrzydłowy szczecinian.

Kanonadę Pogoni w pojedynku najbardziej bramkostrzelnych ekip zaplecza T-Mobile Ekstraklasy otworzył właśnie Robert Kolendowicz. Pomocnik wpisał się na listę strzelców w drugim, kolejnym meczu. - Sam się zastanawiam, jaka jest przyczyna takiej formy strzeleckiej. Fajnie, jeśli ta passa potrwa jak najdłużej. Podkreślam jednak na każdym kroku, że dobro zespołu cenie bardziej od indywidualnych popisów. Dlatego raduje mnie szczególnie zwycięstwo Pogoni - mówił dyplomatycznie nasz rozmówca.

Portowcy są jednym z największych zwycięzców trzynastej serii spotkań, w której swoje spotkania przegrała solidarnie czołowa trójka tabeli. Dzięki korzystnym rezultatom z innych aren, drużyna Marcina Sasala zbliżyła się za plecy liderów. - Myślimy oczywiście o dogonieniu rywali, ale skupiamy się przede wszystkim na sobie. Klucz do dobrych wyników i sukcesów tkwi się w naszych szeregach. Jeśli w każdej potyczce odnajdziemy ten klucz, będziemy piąć się w górę tabeli - zapowiedział zdobywca gola otwierającego rezultat.

CZYTAJ TAKŻE: Łukasz Pielorz: Pokazaliśmy III-ligowy futbol<--

Komentarze (0)