Śląsk ma nie stracić na przenosinach na nowy stadion

Niebawem piłkarze Śląska Wrocław mają przenieść się na nowy stadion, który będzie areną zmagań podczas Euro 2012. Nawet jeżeli trybuny na 40-tysięczniku nie będą się zapełniać to klub ma na tym nie stracić finansowo. Dlaczego?

Artur Długosz
Artur Długosz

Wrocławski stadion jest już praktycznie gotowy, odbyła się na nim już walka bokserska z udziałem Tomasza Adamka i Witalija Kliczko, koncert muzyczny, a także zawody amerykańskich półciężarówek, Monster Jam. Niebawem też w meczu T-Mobile Ekstraklasy mają na nim zagrać piłkarze Śląska Wrocław. Stosowna umowa została podpisana w poniedziałek. Głównym jej założeniem jest to, że wrocławianie mają nie stracić finansowo na przenosinach na nowy obiekt - nawet wtedy, gdy na mecz nie zostanie sprzedanych 40 tysięcy biletów. - Podstawowe warunki jaki musi spełniać Śląsk to jeszcze lepiej grać w piłkę nożną, tak, aby ten obiekt zapełniać. Ten stadion daje Śląskowi zupełnie nowe możliwości. Tak naprawdę nie jest to stadion, na którym są tylko i wyłącznie krzesełka. Infrastruktura jest bardzo rozbudowana, zarówno dla kibiców, drużyn, jak i samego klubu - mówi prezes WKS-u, Piotr Waśniewski.

- Finanse były jednym z bardzo ważnych elementów negocjacji. Mamy dość specyficzną sytuację. Gmina Wrocław jest zarówno właścicielem Śląska Wrocław, jak i stadionu. Podstawowym założeniem jakie przyświecało właścicielom Śląska Wrocław była taka konstrukcja, w której przenosiny na nowy stadion nie pogorszą sytuacji Śląska Wrocław, a tylko otworzą nowe wrota i Śląsk będzie tylko zyskiwał - podkreśla sternik wrocławskiego klubu.

Na stadionie będzie mogło zasiąść ponad 40 tysięcy widzów. Co stanie się w momencie, gdy trybuny będą świecić pustkami? - Znaleźliśmy takie rozwiązanie, przy którym Śląsk przy niskiej frekwencji nie będzie ponosił zbyt dużego ryzyka takiego dużego obiektu. Tym ryzykiem dzielimy się. Przy dużych sukcesach, przy grze w pucharach kiedy stadion jest pełny i te przychody są, to stadion uczestniczy w rozsądnej części tych przychodów, która nie ogranicza rozwoju klubu, ale jednocześnie pozwoli, aby stadion mógł funkcjonować. Braliśmy to pod uwagę, że mogą być lata lepsze i lata gorsze. Oczywiście liczymy na stabilny wzrost. Nie zawsze tak musi być, więc umowa jest przygotowana też na sytuację taką, w której frekwencja jest niższa - wyjaśnia Michał Janicki, pełnomocnik prezydenta Wrocławia ds. Euro 2012. - Śląsk pokrywa koszty swojej gry, koszty dnia meczowego, ale nie musi uczestniczyć w jakichś dodatkowych opłatach za użytkowanie stadionu. Chcemy podzielić się sukcesem, a nie obciążać Śląska niepotrzebnie bagażem, który mógłby być za duży dla każdego klubu, a w szczególności dla takiego, który musi się rozwijać - dodaje.

O tym, że wrocławianie nie stracą na przenosinach zapewniają także przedstawiciele spółki Wrocław 2012. - Śląsk nie ma dokładać w żaden sposób więcej niż płaci teraz na swoim obecnym obiekcie - podkreślił Sławomir Wojtas, prezes spółki.

Koszty z biletów mają być dzielone na klub i na stadion. - Konstrukcja umowy musiała też przewidywać udziały stadionu w sukcesach Śląska Wrocław w taki sposób, aby wraz ze wzrostem przychodów dla klubu mogły także wzrastać przychody dla stadionu. Nie mogło być mowy w samym kontrakcie o ryczałtowym wynagrodzeniu miliona, dwóch czy czterech za wynajmowanie stadionie. Jest to określona kwota procentowa od wartości sprzedanych biletów. Jest ona objęta tajemnicą handlową. Dla Śląska Wrocław i stadionu ta umowa jest korzystna i bezpieczna - zapewnia Piotr Waśniewski.

- Stadion tak czy inaczej, przy jakiejkolwiek frekwencji nawet zbliżonej do obecnej średniej w lidze, będzie generował duży dodatkowy przychód dla Śląska - podsumował Michał Janicki.

Wstępnie planuje się, aby wrocławianie swoje pierwsze spotkanie na nowym stadionie rozegrali w piątek, 28 października o godzinie 20:30. Rywalem wicemistrzów Polski ma być Lechia Gdańsk. W listopadzie na arenie Euro 2012 ma odbyć się także potyczka z Wisłą Kraków.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×