Wściekłość w Warcie po porażce z Kolejarzem

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Po dwóch zwycięstwach z rzędu Warta zanotowała przykrą wpadkę i uległa u siebie Kolejarzowi Stróże 0:1. Gospodarze mieli jednak mnóstwo pretensji do arbitra i trzeba przyznać, że Jarosław Chmiel nie miał w niedzielę dobrego dnia.

Początek rywalizacji nie był zbyt ciekawy i temperaturę na boisku podniosły dopiero wydarzenia z ostatniego kwadransa pierwszej połowy. W 34. minucie Adrian Laskowski zmienił kontuzjowanego Bartosza Bereszyńskiego, ale zaliczył niezwykle krótki występ. Powód? Dwie żółte kartki - pierwsza za faul taktyczny, a druga za próbę wymuszenia rzutu wolnego. O pierwsze upomnienie młody zawodnik nie może mieć do Jarosława Chmiela pretensji. Drugie jednak wzbudziło olbrzymie kontrowersje. Laskowski upadł na murawę po starciu z przeciwnikiem i z perspektywy trybun wyglądało to na faul. Jednak nawet jeśli przewinienia nie było, to dużą nadgorliwością było wyrzucanie młodego warciarza z boiska.

- Straciliśmy jednego gracza w niewyjaśnionych okolicznościach. Decyzja o czerwonej kartce jest po prostu śmiechu warta - powiedział wyraźnie zirytowany postawą sędziego Artur Płatek.

Opiekun zielonych miał duże pretensje także o sytuacje w polu karnym Kolejarza. W końcówce pierwszej połowy Jarosław Chmiel nie zauważył, bądź źle zakwalifikował ewidentne zagranie ręką Michała Gryźlaka. Faktem jest, że zawodnik ze Stróż został przez Przemysława Otuszewskiego nastrzelony, tyle że było to uderzenie na bramkę, a interwencja stojącego przy słupku piłkarza uratowała gości przed utratą gola. Podopieczni Przemysława Cecherza uzyskali w ten sposób dużą korzyść i dlatego zasadne było wskazanie "wapno", a także wyrzucenie z boiska winowajcy całego zdarzenia. Tymczasem sędzia nawet nie użył gwizdka. To wzburzyło zawodników Warty na tyle, że Płatek musiał ich zdecydowanym ruchem wygonić do szatni (chwilę wcześniej zakończyła się pierwsza połowa).

Warto jednak dodać, że Płatek miał pretensje nie tylko do arbitra, lecz również do swoich podopiecznych. Najbardziej oberwało się Łukaszowi Białożytowi, który w 63. minucie poślizgnął się, stracił piłkę na połowie rywali i Kolejarz wyprowadził zabójczy kontratak. Właśnie po tej akcji padł decydujący gol.

- Piłkarze powinni odpowiednio dobierać buty, tymczasem ulegają modzie i patrzą przede wszystkim na kolor. Tak nie może być. Nie zamierzam się w ten sposób bawić, bo nie mam na to czasu. Przez takie sytuacje to ja mogę stracić pracę. Kary za takie przewinienia nie będą już wynosić 100, ani 500 zł. Będą dużo wyższe - zapowiedział Płatek.

Niezadowolona po niedzielnym meczu była także prezes zielonych Izabella Łukomska-Pyżalska. Od niej dostało się przede wszystkim arbitrowi. - Byliśmy zdecydowanie lepszą drużyną. W dziesięciu graliśmy lepiej niż Kolejarz w pełnym składzie. Brakowało nam jedynie wykończenia. Pomijając grę, pierwszy raz muszę stwierdzić, że sędzia był stronniczy ewidentnie na korzyść gości - i to kilka razy. Czy pan Chmiel miał jakiś cel w tym, by nie odgwizdywać stuprocentowych rzutów karnych dla Warty? Według mnie zaraz po meczu powinien udać się prosto do Wrocławia - oznajmiła na swoim Twitterze.

->Więcej o Warcie Poznań

Źródło artykułu: