W pierwszej połowie Grzegorz Rasiak zmarnował rzut karny. Jego anemiczny strzał z "wapna" bez problemu na rzut rożny sparował golkiper z Grodna. Po zmianie stron były napastnik Tottenhamu Hotspur przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem rywali. Nie takiego początku w nowym klubie spodziewał się 32-latek. - Wywalczyłem rzut karny, ale niestety bramkarz obronił mój strzał. Wydaje mi się, że w drugiej połowie zagraliśmy ciekawiej. Szkoda tylko, że nie udało nam się strzelić bramki, bo to jest przecież w piłce najważniejsze - twierdzi Rasiak.
Mimo mizernej skuteczności, Rasiak z optymizmem spogląda w przyszłość. - Wiadomo, że początki są trudne, ale dobrze mi się grało. Abyśmy się lepiej rozumieli na boisku, potrzeba jeszcze trochę czasu. Na treningu nie gra się po jedenastu przez tak długi okres, więc taki mecz był potrzebny. Na formę nie narzekam, muszę poprawić jedynie skuteczność - przekonuje piłkarz.
Niewykluczone, że już w sobotę Rasiak zaliczy pierwszy oficjalny mecz w koszulce z "Jotką" na piersi. Aby tak się stało, do Białegostoku musi dotrzeć certyfikat zawodnika z Cypru. - Wszystko powinno wyjaśnić się na początku tego tygodnia - mówi nowy napastnik żółto-czerwonych, który z Jagą związał się dwuletnim kontraktem. W najbliższej kolejce T-Mobile Ekstraklasy Jagiellonia zagra na wyjeździe z Wisłą Kraków.