- Trudno powiedzieć dlaczego zdarzają nam się takie wpadki. Niedzielne spotkanie mogło ułożyć się zupełnie inaczej. Wystarczyło realizować założenia taktyczne od początku, a nie od 43. minuty, gdy straciliśmy zawodnika. Dopiero w osłabieniu zaczęliśmy grać agresywnie i stwarzać sytuacje strzeleckie - stwierdził Łukasz Jasiński.
Gol dla gości padł w okresie, w którym Warta miała przewagę. - To była głupia bramka. Przegraliśmy mecz, w którym spokojnie mogliśmy pokusić się o dobry wynik. Szkoda tej porażki, bo przerwała ona dobrą passę. Nie możemy teraz zwieszać głów. Już w środę czeka nas spotkanie w Łęcznej. Musimy stamtąd przywieźć jakieś punkty - dodał defensor zielonych.
W środku tygodnia ekipę Artura Płatka czeka pojedynek wyjazdowy. Wydaje się jednak, że brak atutu własnego boiska nie robi poznaniakom wielkiej różnicy. U siebie zdobyli bowiem zaledwie cztery oczka w pięciu spotkaniach. - Coś jest nie tak. Na obcym terenie gramy lepiej, przede wszystkim bardziej konsekwentnie w obronie. Nie wiem dlaczego tego samego nie potrafimy robić w Poznaniu. Być może przyczyną jest to, że rywale się nie odkrywają. Trudno wtedy przebić ich mur obronny - powiedział Jasiński.
Po ostatnim spotkaniu warciarze mieli ogromne pretensje do sędziego Jarosława Chmiela. Powód? Czerwona kartka dla Adriana Laskowskiego i brak rzutów karnych w kilku kontrowersyjnych sytuacjach w szesnastce Kolejarza. - Wolałbym nie wypowiadać się na ten temat. To nie jest moja rola. Bardziej boli mnie to, że przegraliśmy i zmarnowaliśmy szansę na doskoczenie do czołówki - zakończył Jasiński.
26-letniego stopera czeka kilka dni odpoczynku, bowiem w potyczce z ekipą ze Stróż otrzymał czwartą żółtą kartkę w sezonie. Ze względu na przymusową pauzę ominie go zatem mecz z Bogdanką Łęczna.