- Spotkania rozgrywane poza domem wychodzą nam bardzo dobrze. Powodem jest lepsza płyta, na której łatwiej wymieniać podania. W Stróżach boisko na to nie pozwala. Jeśli spojrzeć na wyniki, to pojawiła się już reguła, że na wyjazdach wygrywamy, a u siebie remisujemy - stwierdził Janusz Wolański.
Mimo zwycięstwa, 32-letni pomocnik dostrzegł mankamenty w postawie swojego zespołu. - W drugiej połowie - grając z przewagą jednego zawodnika - za bardzo się cofnęliśmy. Cała nasza jedenastka znalazła się w odległości 30 metrów od bramki. W ten sposób pozwoliliśmy gospodarzom rozwinąć skrzydła. Później było już trochę lepiej. Im bardziej udawało nam się oddalić grę od własnej połowy, tym mniej mieliśmy problemów. W wielu momentach graliśmy to, co chcieliśmy. Nasza drużyna jest poukładana i wiedzieliśmy, że jeśli będziemy konsekwentni, to nadarzy się okazja do zdobycia bramki - dodał.
Wolański wpisał się na listę strzelców w 63. minucie, dopełniając formalności po podaniu Macieja Kowalczyka. Cała akcja była rozgrywana na pograniczu spalonego. - Nie jestem w stanie ocenić czy mógł być ofsajd. Skupiałem się na tym, by w odpowiednim momencie wbiec w pole karne i dostać podanie. Wszystko ułożyło się tak, że musiałem tylko dołożyć nogę. Szkoda, że nie udało mi się lepiej sfinalizować dwóch innych sytuacji, bo były szanse na podwyższenie wyniku.
Czy gra z kontrataku to pomysł Kolejarza na inkasowanie punktów na wyjazdach? - Nie wiem czy mogę zdradzać szczegóły naszej taktyki - oznajmił z uśmiechem Wolański. - Pracujemy nad różnymi wariantami, także nad kontrami. W niedzielę akurat ten element przyniósł nam zwycięstwo. Wykorzystaliśmy błąd rywali w środku pola, a taki odbiór zawsze daje dobrą okazję do zdobycia bramki.