- Musimy wreszcie odczarować Bukową - mówił jeszcze przed meczem z Arką Gdynia trener GieKSy, Rafał Górak. Jego podopieczni nie wzięli sobie jednak słów szkoleniowca do serca. Ba, w trzech ostatnich meczach u siebie zdobyli raptem jeden punkt i coraz bardziej grzęzną w ligowym marazmie.
Po bezbramkowym remisie z Arką, który katowiczanie mogli zrzucić na karb słabej skuteczności, przyszła kolej na porażkę z Pogonią Szczecin. Śląska drużyna ustępowała rywalowi szczególnie w pierwszej połowie, kiedy ten strzelił dwie bramki. Po przerwie Portowcy kontrolowali już w pełni boiskowe wydarzenia, nie pozwalając GieKSie na zbyt wiele.
Wynik spotkania w 25. minucie gry otworzył strzałem głową obrońca szczecinian, Emil Noll, wykorzystując świetne dogranie z prawego skrzydła autorstwa Ediego Andradiny. Asystujący w tej sytuacji Brazylijczyk mógł po tej akcji czuć tym większą satysfakcję, że kilkadziesiąt sekund przed bramką Nolla po jego strzale piłka zatrzymała się na słupku bramki Witolda Sabeli.
Ten kto myślał, że bramka dla Pogoni obudzi w zawodnikach GKS sportową złość był w głębokim błędzie. Katowiczanie atakowali anemicznie, bez wiary w sukces. Szczecinianie z kolei groźnie kontrowali i dwanaście minut po pierwszym trafieniu gości piłka wpadła do katowickiej bramki po raz drugi. Z lewego skrzydła piłkę dograł Robert Kolendowicz, a Donald Djousse ze spokojem umieścił futbolówkę w siatce.
Dopiero wtedy przebudziła się GieKSa. W 39. minucie wykorzystując fatalny kiks Nolla kontaktową bramkę dla gospodarzy zdobył Jacek Kowalczyk, ale sędzia trafienia kapitana katowiczan nie uznał, dopatrując się pozycji spalonej. Niesłusznie. - To był kluczowy moment tego meczu. Gdyby sędzia uznał tą bramkę, to pewnie mecz wyglądałby zupełnie inaczej - przekonuje Jan Beliancin, pomocnik GKS.
Tuż przed przerwą centymetry od szczęścia był jeszcze Bartłomiej Chwalibogowski, po strzale którego piłka zatrzymała się na poprzeczce bramki Radosława Janukiewicza.
Po przerwie z GieKSy uszło powietrze. Pogoń kontrolowała boiskowe wydarzenia i nie pozwalała katowiczanom na zbyt wiele. Coraz częściej też upust frustracji dawali kibice na trybunach przy Bukowej. "Gdzie jest ta GieKSa? Centrozap gdzie jest ta GieKSa?" - dało się słyszeć zarówno z "blaszoka", jak i z trybuny głównej katowickiego stadionu.
Z minuty na minutę śląska drużyna grała coraz słabiej i nie była w stanie stworzyć realnego zagrożenia pod bramką Portowców. Pogoń mogła być pewna pierwszego w tym sezonie wyjazdowego zwycięstwa i grając mądrze szansy nie zmarnowała. - Zależało nam na tym, żeby wywieźć pierwszy komplet punktów z terenu rywala. Czeka nas teraz przyjemny powrót do domu. Dobrze zrealizowaliśmy założenia taktyczne, jakie na ten mecz mieliśmy. Nasze zwycięstwo jest zasłużone - ocenia Błażej Radler, obrońca Portowców.
Pogoń coraz odważniej może myśleć o walce o awans do T-Mobile Ekstraklasy. A GieKSa? - Widać, że mamy problem. Ciężko powiedzieć, w czym ta niemoc leży - kręci z niedowierzaniem głową Beliancin. Kibice drużyny ze stolicy Górnego Śląska priorytety na ten sezon już zmienili. "Utrzymanie, albo śmierć!" - zaintonowali w końcówce meczu. Słowo "utrzymanie" zajęło w sloganie słowo "ekstraklasa". O niczym więcej, niż walka o ligowy byt nikt w Katowicach nie śmie już myśleć.
Komentarze trenerów:
Marcin Sasal (trener Pogoni Szczecin): Mieliśmy przed tym meczem problemy z obsadzeniem pozycji młodzieżowca. W środku pola wyszliśmy w trochę eksperymentalnym zestawieniu i nie wyglądało to za dobrze. Na szczęście wykorzystaliśmy jeden stały fragment gry i jeden kontratak, dzięki którym prowadziliśmy 2:0. Wcześniej Edi trafił jeszcze w słupek. Kiedy wszedł na boisko Adrian Łuszkiewicz udało nam się poukładać grę w środku boiska. Ważne, że mieliśmy ten mecz pod kontrolą i wreszcie wygraliśmy mecz na wyjeździe. Siódme spotkanie to na takie zwycięstwo trochę za późno, ale ważne, że w końcu stanęliśmy na nogi. Wygraliśmy, ale w naszej grze jest wciąż wiele do poprawy. W drodze powrotnej się cieszymy, a od czwartku myślimy już tylko o meczu z Zawiszą.
Rafał Górak (trener GKS Katowice): Zagraliśmy w tym meczu bez siedmiu zawodników, którzy aspirowaliby do miejsca w wyjściowej jedenastce. Przyczyny były różne od kartek, przez reprezentacje czy kontuzje. Kadrę mamy, jaką mamy. Ten mecz był dla nas bardzo ważny. Uświadomił nam wszystkim, że pora zakasać rękawy i zabrać się do roboty, by ratować pierwszą ligę w Katowicach.
GKS Katowice - Pogoń Szczecin 0:2 (0:2)
0:1 - Noll 26'
0:2 - Djousse 37'
Składy:
GKS: Sabela - Rzepka, Kowalczyk, Kaciczak, Niechciał, Chmiel, Beliancin, Kruczek, Pitry (72' Pawłowski), Chwalibogowski (64' Jarka), Zachara.
Pogoń: Janukiewicz - Hricko, Radler, Noll, Pietruszka, Mandrysz, Frączczak, Edi (46' Łuszkiewicz), Ława, Kolendowicz (76' Rogalski), Djousse (68' Sotirović).
Żółte kartki: Rzepka, Pitry (GKS) - Sotirović (Pogoń).
Sędzia: Marcin Szrek (Kielce).
Widzów: 2500.