Pogoń nie boi się walki o awans

Pogoń Szczecin wywiozła komplet punktów z Katowic i było to pierwsze wyjazdowe zwycięstwo podopiecznych Marcina Sasala w tym sezonie. Cel Portowców staje się coraz bardziej klarowny.

Pogoń była dotychczas drużyną własnego boiska. Szczecinianie w roli gospodarza zdobyli 18 z 25 punktów. Na pierwsze w tym sezonie wyjazdowe zwycięstwo Portowcy musieli czekać do 14. kolejki, kiedy w Katowicach ograli GieKSę 2:0 (2:0).

- Wierzyliśmy, że właśnie w tym meczu uda nam się przełamać na wyjeździe. Dwie bramki zdobyte przed przerwą zupełnie to spotkanie ustawiły - ocenia Błażej Radler, obrońca Pogoni. - Po przerwie nie forsowaliśmy już tempa, graliśmy spokojnie, żeby dowieźć ten wynik. Mieliśmy kilka kontrataków, które mogły zakończyć się kolejnymi bramkami, ale i tak możemy być zadowoleni - dodaje defensor szczecińskiej drużyny.

Po triumfie przy Bukowej podopieczni Marcina Sasala dobili do ligowej czołówki i mają tyle samo punktów, co plasująca się na najniższym stopniu podium Flota Świnoujście. - Podróż do Szczecina była wesoła. Na Śląsku zawsze gra mi się dobrze. Nie byłem tutaj już pięć miesięcy, więc trochę czasu minęło. W ogóle tutaj mi się lepiej oddycha - mówi ze śmiechem zawodnik Portowców.

Najjaśniejszym punktem Pogoni w Katowicach był Emil Noll. Defensor szczecinian strzelił w pierwszej połowie jedną z bramek, a potem był dla graczy GKS zaporą nie do przejścia. - Bramka jest ważna, ale ważniejsze jest zwycięstwo. Wszyscy gramy dla Pogoni, żeby była jak najwyżej w tabeli i walczyła o awans. To dla nas ważne trzy punkty - przyznaje Kongijczyk z niemieckim paszportem.

O niefarcie z kolei może mówić Edi Andradina, który co prawda zaliczył asystę przy bramce Nolla, ale chwilę wcześniej po jego strzale piłka zatrzymała się na słupku. - Brakło niewiele, ale nie mamy co wybrzydzać. Kolejne trzy punkty są na naszym koncie i możemy złapać głębszy oddech. W weekend gramy z liderem, więc jest o co walczyć - twierdzi brazylijski napastnik Pogoni.

Źródło artykułu: