30 sierpnia 2009 roku brutalny faul pomocnika Standardu Axela Witsela nieomal zakończył karierę Marcina Wasilewskiego. Polak poddał się niejednej operacji, przechodził długotrwałą rehabilitację, podczas której miał chwile zwątpienia, ale ostatecznie zdołał wrócić do pełnej sprawności i pierwszego składu Anderlechtu, a od września 2011 znów występuje w reprezentacji.
Choć winowajca kontuzji "Wasyla" nie występuje już w klubie ze Stade Maurice Dufrasne, pojedynek ze Standardem był dla Polaka wyjątkowy. 30-latek bardzo chciał zakończyć go mocnym akcentem. - Jeśli chodzi o rzut karny, poprosiłem Dieumerci (Mbokani, napastnik Fiołków - przyp.red.), by zostawił piłkę Wasylowi, który właśnie tutaj i właśnie ze Standardem przeżywał bardzo ciężkie chwile. Dla niego zdobycie bramki było niezwykle ważne. Dieumerci zachował się fair - relacjonuje stoper Anderlechtu, Guillaume Gillet.
"Wasyl" okazji nie zmarnował i potężnym uderzeniem wpakował futbolówkę do bramki Sinana Bolata. Po oddaniu strzału zdarł z siebie koszulkę, za co został ukarany żółtą kartką. Jednak mało prawdopodobne, by zmąciło to radość i ulgę prawego obrońcy brukselczyków.
Skrót spotkania Anderlecht - Standard (5:0). Gol Wasilewskiego od 1:39: