- Ten gol ma dla mnie ogromne znaczenie - mówi na łamach La Derniere Heure Marcin Wasilewski. - Mecze pomiędzy Anderlechtem a Standardem są hitami. Kibice chcą, żebyśmy wygrywali zwłaszcza w nich. Rozbiliśmy ich aż 5:0, co także wyjaśnia moją eksplozję radości - komentuje niedzielny klasyk Jupiler League, w którym wpisał się na listę strzelców.
"Wasyl", który występuje w klubie z Brukseli już 6. sezon, nie zamierza zmieniać barw klubowych. - Oczywiście zawsze chcemy być mistrzami, ale tym razem pojawia się szansa na jeszcze więcej, bowiem mistrz Belgii zagra w Lidze Mistrzów bez eliminacji - podkreśla. Kontrakt 31-latka wygasa w połowie 2013 roku, ale prawdopodobnie zostanie przedłużony.
Prawy obrońca od dawna jest ulubieńcem kibiców. Od kilku miesięcy doceniają go również trener Ariel Jacobs i menedżer generalny Herman Van Holsbeeck. - Kilka miesięcy temu stracił sprawność i szybkość. Czapki z głów za to w jaki sposób doszedł do najwyższej formy. Długimi godzinami pracował nad swoim powrotem. Ostatnio słyszeliśmy nawet, że w reprezentacji zagrał znakomicie jako środkowy obrońca - komplementuje podopiecznego.
- Wasyl jest nawet lepszy niż przed kontuzją. Jest bardziej inteligentny i dostaje mniej żółtych kartek. Za wyjątkiem niedzieli to prawda. Wybaczamy mu to "żółtko", które otrzymał za zdjęcie koszulki. Rozumiemy też, że sędzia Gumienny musiał przestrzegać w tym względzie przepisów - dodaje z uśmiechem Van Holsbeeck.
Anderlecht z reprezentantem Polski w składzie spisuje się w tym sezonie doskonale - w 15 meczach poniósł tylko jedną porażkę i jest liderem zarówno w lidze belgijskiej, jak w grupie L Ligi Europejskiej. Kolejny mecz - przeciwko Sturmowi Graz - Wasilewski ma szansę rozegrać już w czwartek. Musi być jednak czujny, bo na jego pozycję czyha utalentowany Belg Dennis Odoi.