- Pracowałem prawie rok, żeby znowu dostać szansę. Wreszcie się doczekałem. Mogę być zadowolony, bo Lech wygrał, a do tego z tyłu zachowaliśmy czyste konto - stwierdził Jasmin Burić.
- O swoim występie dowiedziałem się dwa dni przed meczem. Wcześniej sporo rozmawiałem z trenerem Bakero. Powrót na boisko nie był łatwy. Korona nie wypracowała wielu sytuacji, ale właśnie takie pojedynki bywają dla bramkarzy najtrudniejsze. Długo możesz nie mieć nic do roboty, ale nagle rywal stwarza jedną okazję i trzeba się wykazać. Mi udało się wyjść z tego obronną ręką. W końcówce pierwszej połowy uratował mnie Luis Henriquez, który wybił piłkę z linii bramkowej - dodał bośniacki golkiper.
Burić chciałby mieć miejsce w podstawowym składzie, ale zaznacza, że niczego nie może być pewny. - Jestem w Lechu już trzy lata i cały czas toczę walkę o wyjściową jedenastkę. Nie było umowy z trenerem, że jeśli z Koroną zagram dobrze, to wystąpię też w kolejnym meczu. Cały czas muszę udowadniać swoją przydatność na treningach.
Niedawno 24-letni golkiper sygnalizował chęć odejścia, gdyż Kolejorz nie gwarantował mu regularnej gry. Czy po powrocie do podstawowego składu zmienił zdanie? - Jestem jeszcze młodym bramkarzem i ciągle pracuję, żeby się pokazać. Ostatnio dostawałem mało szans, mimo że dawałem z siebie wszystko. Siedzenie na ławce rezerwowych nie zaspokajało mojej ambicji. Teraz jest dobrze. Wróciłem do bramki i mogę rozwijać karierę - zakończył Burić.