Robert Maaskant: Fulham w naszym zasięgu

- Jeśli nie wygramy, to oczywiście będzie nam bardzo ciężko awansować do kolejnej fazy - mówi przed czwartkowym meczem 3. kolejki fazy grupowej Ligi Europejskiej z Fulham Londyn trener Wisły Kraków, Robert Maaskant.

Po dwóch kolejkach Biała Gwiazda jest jedyną ekipą grupy K, która nie zdobyła jeszcze ani jednego punktu. Liderem jest Twente Enschede z 4 punktami na koncie, tyle samo "oczek" ma Fulham, a mecz tych drużyn zakończył się remisem 1:1. 3. lokatę z 3 punktami zajmuje Odense BK, który pokonał Wisłę w Krakowie 3:1.

Maaskant nie chciał wprost odpowiedzieć na pytanie, czy czwartkowy mecz z londyńczykami będzie dla jego zespołu meczem ostatniej szansy: - Ciężko to stwierdzić. Jeśli nie wygramy, to oczywiście będzie nam bardzo ciężko awansować do kolejnej fazy. Nie ma wielkiej różnicy w jakości drużyn w grupie i zawsze są szanse na awans, ale jeśli nie wygrasz w pierwszych trzech kolejkach, to może być ciężko. Myślę, że 8, 9 punktów pozwoli na awans.

A co o drużynie swojego rodaka, Martina Jola sądzi opiekun mistrzów Polski? - To miłe, że w naszej grupie jest aż trzech holenderskich trenerów, ale w czasie meczu nie będzie to miało żadnego znaczenia. Fulham to bardzo doświadczony zespół, choćby ze względu na wiek zawodników, więc nic ich nie zaskoczy. To ciężki przeciwnik, ale wiele zależy od tego, jak bardzo serio potraktują Ligę Europejską, bo w Premier League mają małe kłopoty. Jak mówiłem, ekipy w naszej grupie są na równym poziomie, może z wyjątkiem Twente, które w optymalnym składzie jest najlepsze w grupie. Zdajemy sobie sprawę z tego, że Fulham gra na co dzień w mocniejszej lidze. Ciężko analizować grę tego zespołu - często rotuje się tam składem. Tylko pięciu zawodników gra regularnie.

Maaskant odniósł się także do przeciętnej frekwencji na ostatnich meczach Wisły na własnym stadionie: - Myślę, że inaczej byłoby, gdybyśmy wygrali pierwsze dwa mecze, ale tak się nie stało. Po przegranej z APOEL-em rozczarowanie brakiem awansu do Ligi Mistrzów było tak duże, że zapomnieliśmy cieszyć się z gry w Lidze Europejskiej, a to nie jest tak, że Wisła co roku gra w pucharach. Na takie mecze czeka się latami i to są te chwile, kiedy stadion powinien się wypełnić, a my mamy nowy stadion, z nowo otwartą trybuną. Będę zawiedziony, jeśli w czwartek na meczu pojawi się zaledwie 15 tysięcy fanów. Szkoda, bo zawodnicy zasługują na doping w takich meczach.

Mimo to Maaskanta nie opuszczało poczucie humoru. Na przypomnienie zwycięstwa Lecha Poznań z Manchesterem City 3:1 w minionej edycji Ligi Europejskiej i ewentualne powtórzenie tego wyniku, zareagował tak: - Po pierwsze w czwartek musiałby spaść śnieg...

Komentarze (0)