Krzysztof Ostrowski: Mamy ciężki orzech do zgryzienia

Trzeciej porażki z rzędu w T-Mobile Ekstraklasie doznali zawodnicy łódzkiego Widzewa. Podopieczni Radosława Mroczkowskiego tym razem nie sprostali Legii Warszawa, z którą to przegrali 0:2 (0:0).

Bartosz Tarnowski
Bartosz Tarnowski

- Sądzę, że były to dwie różne połowy, dwa różne spotkania. W pierwszej połowie graliśmy zdecydowanie lepiej i mieliśmy swoje sytuacje, które mogliśmy wykorzystać. Nawet powinniśmy je wykorzystać. Natomiast w tej drugiej połowie nie graliśmy już tak dobrze. Nie wiem, dlaczego cofnęliśmy się, takiego założenia na pewno nie było. Z czego mogło to wynikać? Wydaje mi się, że przez to, iż mieliśmy korzystny wynik. Wyjazd na Legii i remis, można traktować w takiej kategorii. Bardzo szkoda tego meczu - powiedział o niedzielnym starciu Krzysztof Ostrowski, pomocnik Widzewa Łódź.

Spotkanie rozgrywane na stadionie Pepsi Arena mogło mieć zupełnie inny przebieg, gdyby doskonałej sytuacji w pierwszej połowie nie zmarnował napastnik Widzewa, Przemysław Oziębała. - Przemek miał stuprocentową sytuacje, ale bramkarz zachował się intuicyjnie. Mógł lepiej się zachować, ale zrobił wszystko, aby zrobić to, by zdobyć bramkę. Jednak nie tylko ta sytuacja mogła mieć wpływ na końcowy wynik meczu. Przy stanie 1:0 dla Legii, jeden z legionistów zagrał ręką we własnym polu karnym, ale sędzia nie zdecydował się podyktowanie rzutu karnego. - Na pewno będzie mowa o tej sytuacji w kontrowersjach meczu. Była to ewidentna ręka, której sędzia nie widział, albo nie chciał zauważyć. Tego nie wiem. Także gdyby było 1:1, to na pewno byłby to inny mecz - przyznał widzewiak.

29-letni pomocnik był jednym z najlepszych zawodników swojej drużyny w tym meczu i mimo porażki, swój występ może zaliczyć do udanych. Jednak zawodnik jest odmiennego zdania. - Nie wiem, czy mógłbym się pod taką opinią podpisać. Ja mogę powiedzieć o tym meczu, szczególnie po drugiej połowie, że mam sobie wiele do zarzucenia. Aczkolwiek chciałem, tak jak reszta zespołu, wygrać. Gdybyśmy w drugiej połowie zagrali, tak jak w pierwszej, to na pewno byśmy nie przegrali - mówi.

Do 9. kolejki T-Mobile Ekstraklasy widzewiacy byli drużyną niepokonaną. Jednak od przegranego spotkania z Ruchem Chorzów, łodzianie nie mogą się przezwyciężyć, czego efektem są trzy porażki pod rząd. - Mamy ciężki orzech do zgryzienia. Teraz musimy się podnieść, bo jesteśmy w ciężkiej sytuacji. Jednak nie jest to pierwsza taka sytuacja w karierze. Cóż, taka jest nasza praca i musimy zrobić, aby w kolejnych meczach zwyciężać - zapowiada.

Przed podopiecznymi Radosława Mroczkowskiego ciężki tydzień. Już w środę wrócą znów na Łazienkowska 3, aby zmierzyć się z Legią w ramach Pucharu Polski. Trzy dni później podejmą drużynę Cracovii, z którą muszą wygrać, jeżeli nie chcą spaść do dolnej części tabeli. - Zgadza się, że musimy z nimi wygrać, ale oni też są w takiej sytuacji, że muszą z nami wygrać. Musimy się przede wszystkim dobrze przygotować do tego spotkania. Jednak po drodze mamy jeszcze mecz pucharowy z Legią. Sądzę, że w tym meczu paru zawodników zostanie oszczędzonych. Będziemy się skupiać, tak mi się wydaje, na meczu ligowym. Aczkolwiek nigdy nie wiadomo, co się stanie. No wiadomo, musimy jakieś wnioski wyciągnąć z tego meczu i zrobić wszystko, aby zagrać w następnym meczu dużo lepiej. Trener znajdzie jakieś dobre wyjście z tej sytuacji - kończy.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×