Krzysztof Pawlak: Nie zapadamy jeszcze w zimową drzemkę

Wciąż niemałe szanse na objęcie przodownictwa w tabeli ma Flota, tracąca jedynie punkt do liderującego Zawiszy. Opiekun świnoujścian bez asekuracji spogląda na nadchodzące wyzwania i zapewnia, że jego podopiecznym nie grozi przedwczesny sen zimowy. - Chcemy zapunktować w każdym z pozostałych meczów i dopiero po ich rozegraniu pomyśleć o dodatkowych wzmocnieniach - zapowiedział Krzysztof Pawlak.

Fotel lidera był na wyciągnięcie rąk świnoujścian już w minioną sobotę. Awans w tabeli umożliwiłoby pokonanie na własnym stadionie grudziądzkiej Olimpii, która przybyła na Pomorze w dość przemeblowanym składzie. Piłkarze Floty zadania jednak nie wykonali i w dość nudnym oraz bezbarwnym meczu ugrali bezbramkowy remis. Zamiast efektownego futbolu na murawie dominowały niedokładności, ospała i nieskładna gra.

- Za nami trudny pojedynek. Przed meczem byliśmy świadomi, że aby pokonać grudziądzan będzie trzeba praktycznie "przeorać" boisko. Ciągle coś stało na przeszkodzie do zdobycia gola, mieliśmy za mało atutów w ofensywie. Dodatkowo przeciwnik był nieźle dysponowany w destrukcji. Szkoda, że rundę jesienną zakończyliśmy u siebie tylko remisem, ale w ogólnym rozrachunku powinien on cieszyć - ocenił doświadczony Krzysztof Pawlak.

Sobotnie spotkanie nie przyniosło goli, obfitowało z kolei w kartoniki. Prowadzący zawody Artur Radziszewski upomniał nimi aż dwunastu zawodników. Boisko musiał opuścić ukarany dwiema żółtymi kartkami Adam Frańczak, na trybunach wylądował szkoleniowiec Olimpii. - Wyczynowi sportowcy nie muszą godzić się z każdym upomnieniem, a czytający grę i idący z jej duchem arbiter nie musi karać kartką każdego faulu. Szkoda, że nadmierna ilość kartoników wywoła problemy ze złożeniem optymalnego składu. Minuty na boisku spędzą dotychczas oczekujący. Oby je wykorzystali - komentował były trener reprezentacji Polski.

Flota prowadzona przez Krzysztofa Pawlaka może spłatać psikusa faworytom do awansu

Zmiennicy powinni dostać szansę w pozostałych do końca piłkarskiej jesieni pojedynkach. Flotę czekają w tym czasie aż trzy wyjazdy i tylko jeden domowy mecz - na zakończenie z Kolejarzem Stróże. Mimo serii eskapad, świnoujścianie wciąż są jednym z głównych kandydatów do przewodzenia tabeli zarówno na koniec rundy, jak i podczas zimowej przerwy. Obecnie tracą tylko punkcik do liderującego Zawiszy i aby osiągnąć pierwszy ze wskazanych celów muszą pokonać w sobotę Ruch Radzionków, a następnie czekać na ewentualne potknięcie bydgoszczan i szczecińskiej Pogoni. Sygnałem alarmującym przed snuciem zbyt optymistycznych scenariuszy był jednak mierny występ przeciw Olimpii.

- Przedwczesny sen zimowy nam nie grozi, gdyż do ostatniego gwizdka poważnie traktujemy obowiązki. Jeśli garstka kibiców jest niezadowolona z ostatniego wyniku, muszą jakoś przełknąć tę gorycz i zrozumieć, że nie zdołamy wygrać każdego starcia. Nie zagraliśmy tragicznie, choć nie wszystko wychodziło w stu procentach. Taki obraz meczu wziął się także z dobrej postawy i wybiegania przeciwników - mówił Pawlak. - Od początku hamowałem hurraoptymizm. Wychodzimy z założenia, że jeśli meczu nie można wygrać, warto go nie przegrać - dodał opiekun świnoujścian.

Niezależnie od rezultatów nadchodzących spotkań Flota i tak zasłużyła na miano jednej z rewelacji pierwszej części sezonu. Przebudowana latem drużyna ponownie zadziwiła pierwszoligowy światek, przez większość kolejek plasując się tuż za plecami liderów. Rozbudzone oczekiwania, a także doświadczenia z poprzednich sezonów nakazują już cichutko myśleć o zimowym oknie transferowym.

- Na razie chcemy zapunktować w każdym z pozostałych meczów i dopiero po ich rozegraniu zastanowić się nad dodatkowymi wzmocnieniami oraz przygotowaniem do wiosennych rozgrywek - zapowiedział możliwość roszad trener. - Dziś nie mamy szerokiej kadry, jednak gwarantuje ona odpowiedni poziom i skompletowanie jedenastki. Dlatego bez wątpienia wyjdziemy na boisko. Jaką pokażemy jakość? Zobaczymy - stwierdził szkoleniowiec.

Komentarze (0)