Wracając z meczu w Bytomiu zespół KS Polkowice powinien po drodze zahaczyć o pobliskie Piekary Śląskie, by w tamtejszej bazylice podziękować bożej opatrzności za opiekę. Zespół z Dolnego Śląska przez niemalże cały mecz się bronił, ale w drugiej połowie otrzymał prezent od Marcina Dziewulskiego. Pomocnik Polonii wyłożył piłkę jak na tacy Jakubowi Więzikowi, który zdołał doprowadzić do wyrównania.
- Myślę, że z przebiegu meczu zasłużyliśmy na ten jeden punkt - ocenia Sebastian Szymański, golkiper drużyny z Polkowic. - Remis jest najsprawiedliwszym z możliwych rezultatów w tym meczu - dodaje gracz polkowickiej jedenastki.
W pierwszej odsłonie spotkania wyraźną przewagę na boisku miała Polonia. Okazję na trzeciego w tym sezonie hat-tricka zmarnował Jakub Świerczok, który w klarownych sytuacjach strzeleckich nie umiał umieścić piłki w polkowickiej bramce.
- Polonia stworzyła sobie kilka dobrych sytuacji, ale liczy się to co w sieci. Do bramki piłka wpadła tylko raz, a my nadgoniliśmy wynik po przerwie. Myślę, że ten wynik nie jest niespodzianką, bo boiskowe realia były takie, a nie inne i Polonia nie ma prawa czuć się pokrzywdzona - przekonuje Szymański.
Dla KS Polkowice mecz z Polonią był okazją do zrównania się punktami z zajmującym przed tym meczem miejsce tuż nad kreską GKS Katowice.
- Szkoda zmarnowanej szansy na zwycięstwo, bo jechaliśmy do Bytomia z jasnym celem, żeby wywieźć stąd trzy punkty. Mieliśmy ku temu okazje, ale nie umieliśmy ich wykorzystać. W naszej sytuacji strata dwóch punktów bardzo boli, ale runda się jeszcze nie kończy i będziemy walczyć do ostatniej kolejki - zapowiada gracz drużyny z Polkowic.