Smuda mimo wszystko woli Boenischa od Wawrzyniaka

Lewa obrona to jeden z najsłabszych punktów polskiej reprezentacji. We wrześniu 2010 roku wydawało się, że problem został rozwiązany, bo w 2 meczach świetnie spisał się Sebastian Boenisch. 24-latek szybko doznał jednak przewlekłej kontuzji i wciąż nie gra.

- Czuję się dobrze. Wreszcie wróciłem na boisko, mogę już wykonywać niektóre zadania z piłką. Teraz chodzi o to, bym odbudował się kondycyjnie na tyle, by móc wznowić treningi z drużyną - opowiada na łamach portalu kreiszeitung.de Sebastian Boenisch.

24-latek, choć nie gra już od 13 miesięcy, nie traci pewności siebie. - Chłopaki z Werderu radzą sobie w tym sezonie bardzo dobrze, ale ja oczywiście chcę grać. I jeśli będę w pełni sił, to jestem przekonany, że tak się stanie. W rundzie jesiennej mam nadzieję na kilka krótkich występów w lidze - zapowiada Boenisch, który mimo kłopotów zdrowotnych chce się związać z bremeńskim klubem na dłużej. - Mój kontrakt wygasa latem 2012 roku. Byłbym bardzo szczęśliwy, gdyby udało się go przedłużyć. Czuję się tutaj bardzo komfortowo - zaznacza.

Dobry nastrój dwukrotnego reprezentanta Polski wynika, jak uważają niemieccy dziennikarze, także ze znakomitych kontaktów z Franciszkiem Smudą. - Bardzo wiele ze sobą rozmawiamy. Wiem, że selekcjoner jest mi przychylny i stoi za mną - twierdzi 24-latek.

- Usłyszałem od trenera, że jeśli ponownie zacznę grać w Werderze, podczas EURO 2012 będę piłkarzem pierwszego składu - mówi Boenisch. Oznacza to ni mniej, ni więcej, że "Franz" wyżej ceni umiejętności byłego młodzieżowego reprezentanta Niemiec od Jakuba Wawrzyniaka. Defensor Legii wystąpił w pełnym wymiarze czasowym w ostatnich 7 meczach biało-czerwonych i spisał się nieźle. Ponadto ma pewne miejsce w zespole Macieja Skorży, który robi furorę w Lidze Europejskiej. Jak się jednak okazuje, pozycja 28-latka uzależniona jest tempa rehabilitacji Boenischa i decyzji personalnych trenera... Werderu, Thomasa Schaafa.

Komentarze (0)