Uniknąć porażki przy Twardowskiego musieli polkowiczanie, chcący podtrzymać swoje nadzieje na przezimowanie poza strefą spadkową. Misja wydawała się wyjątkowo trudna, gdyż Portowcy są najefektywniej grającą u siebie drużyną w lidze, a piłkarze KS-u od maja wywieźli z obcych terenów zaledwie dwa skromne remisy. Celem gospodarzy przed niedzielnym pojedynkiem było wywalczenie punktów niezbędnych do zapewnienia sobie fotela lidera przynajmniej do marca.
Pierwsze kroki ku realizacji swojego planu wykonały oba zespoły już na początku widowiska. Euforia zapanowała najpierw w obozie polkowiczan, którzy sensacyjnie zamienili na gola pierwszą ofensywną szarżę meczu. Katastrofalny błąd we własnym polu karnym popełnili obrońcy Pogoni, którzy nie potrafili zablokować długiego wrzutu z autu. Zawahanie wykorzystał stojący za ich plecami Krzysztof Janus i podobnie jak w lipcowym starciu z Pogonią trafił do siatki Radosława Janukiewicza.
Autorem błyskawicznej riposty w 5. minucie był rozgrywający 111. mecz w barwach Pogoni Bartosz Ława, który błyskawicznym wejściem w pole karne zgubił obrońców KS-u i strzałem głową wykończył dośrodkowanie Roberta Kolendowicza. Szczecinianie próbowali pójść za ciosem i uzyskali przewidywaną przewagę w posiadaniu piłki. Wynikało z niej jednak niewiele. Efektem koronkowo budowanych akcji były tylko niecelne strzały Ediego Andradiny i Donalda Djousse.
W roli kontrujących odnaleźli się z kolei polkowiczanie, którzy trzykrotnie omal nie zaskoczyli ospałej defensywy gospodarzy. W 20. minucie Damian Piotrowski stanął oko w oko z Janukiewiczem, ale podpalił się i przeniósł futbolówkę ponad poprzeczką. Ten sam zawodnik powinien trafić do siatki także w 31. minucie, ale źle złożył się do strzału i ponownie spudłował. Koncert nieudolności pod bramką Pogoni kontynuował były gracz szczecińskiego klubu Marcin Nowak, który spudłował głową z kilku metrów. - Dziwię się, że polkowiczanie znajdują się w dolnych rejonach tabeli. Przy Twardowskiego pokazali naprawdę niezły futbol - komplementował przeciwników Janukiewicz.
Akt drugi zdobywania goli przy Twardowskiego rozegrał się w końcówce połowy i podobnie jak w pierwszych minutach - do siatki trafiły solidarnie oba zespoły. 40. minuta, dokładną wrzutką w pole karne popisał się Edi Andradina, a stojący samotnie przed bramką gości Djousse nie miał prawa do pomyłki. O wyrównanie wyniku na meczowej tablicy postarał się tym razem wspomniany Nowak. Podstawowy obrońca w talii trenera Janusza Kudyby otrzymał piłkę po przedłużeniu rzutu rożnego i choć był ściągany na murawę, zdołał oddać skuteczny strzał do siatki.
Tempo spotkania po przerwie spadło, a wyrównana gra w środku pola nie zwiastowała rychłej zmiany wyniku. Boiskowy marazm przerwał w 53. minucie duet Kolendowicz-Djousse. Polak w roli asystującego, Kameruńczyk w roli strzelającego i Pogoń znów mogła radować się z prowadzenia. Zmusić Sebastiana Szymańskiego do wyciągnięcia piłki z siatki powinien także kilka minut później Adam Frączczak, ale zagubił się w niepotrzebnym dryblingu i stracił piłkę na rzecz przyjezdnych.
65. minuta przyniosła dość kontrowersyjną sytuację w polu karnym gospodarzy. Emil Noll nieprzepisowym wślizgiem powstrzymał Janusa, ale arbiter pozostał niewzruszony i nakazał kontynuować grę. Podopieczni coraz bardziej zdenerwowanego trenera Kudyby przebudzili się ponownie na kwadrans przed końcowym gwizdkiem. Soczysty strzał sprzed pola karnego oddał Kamil Wacławczyk, jednak czujność między słupkami zachował Janukiewicz.
O emocje w końcowych minutach meczu zadbał przede wszystkim Bartosz Ława. Doświadczony pomocnik najpierw zapolował na drugiego tego dnia gola, ale jego strzał sprzed pola karnego poszybował minimalnie nad poprzeczką. Po chwili Ława znów w roli głównej, gdy szczęśliwie wybił z linii bramkowej strąconą w polu karnym i zmierzającą do siatki piłkę. Interwencja Ławy była ostatnim podnoszącym ciśnienie akcentem widowiska, a wynik nie uległ zmianie do ostatniego gwizdka. - Z mojej perspektywy najsprawiedliwszym rezultatem byłby remis - ocenił bramkarz KS-u Sebastian Szymański. Kolejny komplet punktów dopisali sobie jednak gospodarze, którzy przezimują na fotelu lidera tabeli. Z kolei piłkarze KS-u muszą pogodzić się ze spędzeniem kolejnych miesięcy w strefie spadkowej.
Po meczu powiedzieli:
Trener KS-u Polkowice Janusz Kudyba: Kibicom na trybunach i przed telewizorami mógł się ten mecz podobać. Obie drużyny często atakowały, stworzyły sporo sytuacji pod bramką przeciwnika. Nie ustrzegły się także prostych błędów w obronie, których ostatecznie popełniliśmy więcej. Szczególnie zapadła mi w pamięć pomyłką moich piłkarzy przy trzecim golu dla szczecinian. Miejsce tak silnych drużyn jak Pogoń jest szczebel wyżej, a nie na pierwszoligowych boiskach.
Trener Pogoni Szczecin Marcin Sasal: Spodziewaliśmy się trudnej przeprawy i tak rzeczywiście się stało. Polkowiczanie pokazali dobry futbol, a nam wyraźnie nie szło. Na dodatek mecz się dla nas źle ułożył. Trzeba jednak umieć wygrywać też takie starcia. Widowisko obfitowało w dramaturgie oraz sytuacje strzeleckie. Coś się zacięło w naszej grze defensywnej i musimy to przeanalizować. Aby jednak nie ograniczyć się do marudzenia, przypomnę iż przezimujemy na szczycie tabeli, a przy Twardowskiego wygraliśmy prawie wszystkie jesienne spotkania.
Pogoń Szczecin - KS Polkowice 3:2 (2:2)
0:1 - Krzysztof Janus 3'
1:1 - Ława 5'
2:1 - Djousse 40'
2:2 - Nowak 44'
3:2 - Djousse 53'
Składy:
Pogoń: Janukiewicz - Hricko, Noll, Radler, Pietruszka, Frączczak (68' Rogalski), Szałek (77' Mandrysz), Ława, Kolendowicz, Edi (87' Akahoshi), Djousse.
KS: Szymański - Krzysztof Janus, Nowak, Micić, Kocot (82' Dawid Wacławczyk), Piotrowski (76' Bryła), Salamoński, Kamil Wacławczyk, Kazimierczak, Więzik (83' Podstawek), Piątkowski.
Żółte kartki: Pietruszka, Frączczak, Rogalski (Pogoń) oraz Nowak (KS Polkowice).
Sędzia: Marek Karkut (Warszawa).
Widzów: 4200.
Najlepszy piłkarz Pogoni: Bartosz Ława.
Najlepszy piłkarz KS-u: Krzysztof Janus.
Najlepszy piłkarz meczu: Bartosz Ława.