Warta Poznań gra o przyszłość

Do końca tegorocznych rozgrywek pierwszej ligi zostały już tylko dwie kolejki. Dla Warty Poznań mogą one zadecydować o przyszłości klubu, piłkarzy i trenera. Zimą w Warcie ma dojść do sporych zmian.

W tym artykule dowiesz się o:

Zieloni mieli walczyć o awans do T-Mobile Ekstraklasy, ale jak na razie okupują miejsce w drugiej części tabeli i grają znacznie poniżej oczekiwań. Już dwóch trenerów straciło pracę, a zimą ich los ma podzielić część piłkarzy. O swoją przyszłość walczy również Jarosław Araszkiewicz, który w roli szkoleniowca został zatrudniony tylko na trzy mecze. - Każdy jest kowalem swojego losu - mówi trener Warty, a wtóruje mu Krzysztof Sobieraj: - Zostały nam dwa spotkania i sami sobie możemy pomóc.

Warcie do rozegrania zostały jeszcze mecze z Polonią Bytom i Pogonią Szczecin. To ostatnia szansa dla niektórych piłkarzy na pokazanie się władzom klubu i przekonanie ich do tego, że zasługują na grę w Warcie. - Każdy chce się pokazać z jak najlepszej strony i udowodnić sobie, trenerowi, władzom i kibicom, że zasługuję na grę w Warcie. W składzie jest jednak tylko jedenaście miejsc i nie mogę zmienić całego składu, żeby ktoś inny mógł się pokazać - mówi Araszkiewicz.

Część zawodników nie będzie miała więc okazji do zaprezentowania w końcówce tegorocznych rozgrywek swoich umiejętności. Jarosław Araszkiewicz, który również walczy o pozostanie w klubie, zauważa, że niektórzy zawodnicy odpuszczają w kluczowych momentach meczu, co w konsekwencji prowadzi do utraty bramek i punktów. -

Niektóra grupa zawodników zachowuje się tak jakby ciałem była na boisku, a duchem gdzie indziej - mówi. - I za trenera Jakołcewicz i Płatka ci zawodnicy powinni się pokazywać. Zostałem strażakiem i nie mogę wszystkich uszczęśliwić. Muszę postawić na ludzi, którzy mogą zagwarantować trzy punkty. Nie będę miał skrupułów i wystawię skład niezależnie od tego, jakie kto ma nazwisko.

Piłkarze zdają sobie sprawę, że od dwóch ostatnich spotkań może zależeć ich przyszłość w poznańskim klubie. - My wszyscy wiemy jaki zawód uprawiamy i nie jesteśmy dziećmi. Zdajemy sobie sprawę, że przed drużyną były postawione inne cele, a jesteśmy gdzie jesteśmy. Nikt nie będzie mógł mieć do nikogo pretensji jeżeli zapadnie decyzja, że ktoś będzie musiał odejść. Zawiedliśmy, ale możemy lekko tą sytuację uratować i poprawić zaufanie kibiców i właścicieli. Do tego potrzeba sześć punktów - zakończył Sobieraj, który raczej może być spokojny o swoją przyszłość w Warcie.

Źródło artykułu: