Derbowy mecz Stali i KSZO bez smaku

Pojedynki derbowe od zawsze maksymalnie elektryzowały kibiców na całym świecie. W Stalowej Woli emocji zabrakło, a potyczka z miejscową Stalą nie przypominała już niczym tej sprzed lat, kiedy to emocje udzielały się nie tylko na boisku, ale również przed i po meczu. Tym razem była to zwykła II-ligowa monotonia nie okraszona bramkami, a kontuzjami w ekipie gości.

To już nie ten smak

Czasy, kiedy na mecz między KSZO SSA Ostrowiec Świętokrzyski i Stalą Stalowa Wola na stadionie meldowały się liczne grupy kibiców obu drużyn odeszły w niepamięć. Obecnie oba zespoły walczą głównie ze swoimi problemami, a na boisku jak i trybunach nie czuć już takich emocji. Garstka kibiców w niedzielne południe obejrzała więc typową II-ligową piłkarską szarą rzeczywistość.

- Przyznam szczerze, że nie był to już ten smak meczu derbowego jaki można było poczuć kiedyś. Pamiętam, że jako młody chłopiec takie mecze sprawiały, że stadiony były dużo liczniej odwiedzane i to zainteresowanie było większe. Teraz to już inna melodia tamtych dni. Niby gdzieś tam w podświadomości wiadomo, że to były derby, ale już w innym wydaniu - powiedział po meczu pomocnik KSZO SSA, Damian Nogaj.

Szpital w KSZO

Humory w ostrowieckim zespole dodatkowo popsuły kontuzje. Do Tomasza Bąbla, który na jednym z treningów zerwał więzadła krzyżowe w kolanie i czeka na operację, po meczu ze Stalą Stalowa Wola dołączyli kolejni piłkarze. Już po 34 minutach boisko musiał opuścić Piotr Klepczarek, który po ofiarnej interwencji nabawił się urazu kostki. Badania będzie wymagało również jego kolano, na które zawodnik uskarżał się po meczu.

Z podejrzeniem złamania palca u stopy mecz zakończył inny obrońca pomarańczowo-czarnych, Michał Stachurski. Bolesna kontuzja sprawiła, że na drugie 45 minut trener Zbigniew Stefaniak desygnował do gry Damiana Nogaja. Wszyscy w zespole już się przyzwyczaili do ciężkiej sytuacji, ale kontuzje na koniec rundy dodatkowo podcięły skrzydła zawodnikom, którzy - wierzmy - nie zostaną sami ze swoimi problemami.

- Wygląda na to, że mamy mały szpital w drużynie. Obrona rozsypała się prawie całkiem. Nie wiem na ile te kontuzje wyeliminują chłopaków z gry, ale ciekawie nie jest - powiedział po spotkaniu filar defensywy ostrowczan, Radosław Kardas.

Źródło artykułu: