Górnik wychodzi na finansową prostą

Pół roku temu pod wielkim znakiem zapytania stało przyznanie licencji na grę w T-Mobile Ekstraklasie Górnikowi Zabrze. Działacze śląskiego klubu wzięli się jednak do roboty i sukcesywnie wyprowadzają klub z finansowego kryzysu.

W tym artykule dowiesz się o:

Po czasach wyraźnego kryzysu w kasie Górnika sytuacja przy Roosevelta powoli się stabilizuje. Śląski klub stopniowo spłaca zadłużenie, w miarę regularnie pieniądze wpływają też na konta zawodników i sztabu szkoleniowego. - Staramy się na bieżąco wypłacać teraźniejsze należności pracownikom klubu i trzeba przyznać, że nam się to udane - uśmiecha się Artur Jankowski, pełniący od tygodnia funkcję prezesa zabrzańskiego klubu.

Duża zasługa w tym, że Górnik złapał zalążek upragnionego cash flow w działaniach ostatniego sternika klubu z Roosevelta, Tomasza Młynarczyka. Przejął on zobowiązania po poprzednikach. Klub w marcu był zadłużony na kwotę blisko 30 mln złotych. Zalegał z zobowiązaniami długo i krótkoterminowymi, a zawodnicy otrzymywali pensje z czteromiesięcznym poślizgiem.

Odważna polityka oszczędnościowa, jakiej podjął się Młynarczyk przyniosła oczekiwane efekty. - Dziś zadłużenie jest mniejsze. Sytuacja się stabilizuje - zapewnia Krzysztof Maj, dyrektor wykonawczy śląskiego klubu.

Nie obyło się jednak bez ofiar. Jednymi z tych byli Robert Jeż i Daniel Sikorski, których klub musiał sprzedać, by uzyskać licencję na grę w T-Mobile Ekstraklasie. - Gdybyśmy ich zatrzymali nie mielibyśmy drużyny. Większość zawodników rozwiązałoby po prostu kontrakty z winy klubu, bo zaległości przekraczałyby okres trzech miesięcy - argumentuje Młynarczyk.

- Staramy się spłacać zobowiązania długoterminowe, stopniowo regulujemy zaległości względem ZUS i Urzędu Skarbowego. Naszym priorytetem jest wygospodarowanie środków na bieżącą działalność, a ewentualne wpływy z "górki" przeznaczamy na spłatę zadłużenia z poprzednich lat - wyjaśnia Jankowski.

Nowy prezes Górnika nie jest dziś w stanie określić jak wygląda stan klubowych finansów. - Cały czas przeprowadzamy analizę, pracujemy też nad solidnym budżetem na przyszły rok. Przy pomocy akcjonariuszy, sponsorów i partnerów z grupy "100" jesteśmy w stanie to uczynić - zapowiada szef najbardziej utytułowanego klubu w Polsce.

Zupełnie innego zdania odnośnie spłaty długów jest poprzednik Młynarczyka na fotelu prezesa Łukasz Mazur. Ten bez przerwy krytykuje politykę oszczędnościową objętą przez klub, jako nieskuteczną i uderzającą w głównej mierze w pion sportowy. - Zadłużenie jest coraz mniejsze, więc objęty przez nas kierunek jest słuszny. Spłacamy ciągle zobowiązania z ostatnich miesięcy, w tym kredyty zaciągnięte przez Łukasza Mazura - wrzuca kamyczek do ogródka byłego prezesa Maj.

Źródło artykułu: