Kiedy przełamie się Jagiellonia?

W sobotę Jagiellonia Białystok zmierzy się na wyjeździe z Łódzkim Klubem Sportowym. Będzie to siódmy wyjazdowy mecz żółto-czerwonych w tym sezonie T-Mobile Ekstraklasy. Czy drużynie trenera Czesława Michniewicza w końcu uda się wygrać na obcym terenie?

Tomasz Kozioł
Tomasz Kozioł

Jak na razie białostoczanie na obcych boiskach są chłopcami do bicia. Na inaugurację sezonu zremisowali 2:2 z Podbeskidziem Bielsko-Biała, a w kolejnych meczach na terenach rywali byli tłem dla gospodarzy. Górnik Zabrze, Wisła Kraków, Ruch Chorzów, Widzew Łódź i Lech Poznań - z tymi drużynami Jagiellonia przegrała na wyjeździe.

- Wszyscy nad tym ubolewamy, bo przecież jesteśmy dobrym zespołem. Nawet słabsze drużyny gromadzą punkty, a nam zawsze czegoś brakuje. Wierzę w to, że przyjdzie taki moment, kiedy to my będziemy o ten ułamek sekundy szybsi, lepsi, skuteczniejsi. Przecież z każdego meczu wyjazdowego mogliśmy przywieźć jakieś punkty, począwszy od Ruchu Chorzów przez Lech Poznań, Wisłę Kraków i przede wszystkim Górnik Zabrze. Niestety, najczęściej jest tak, że przegrywamy nie dlatego, że jesteśmy słabsi, a dlatego, że popełniamy proste błędy. W każdym meczu przychodzi ciężki moment, a jeżeli brakuje zdecydowania, przeciwnik bezwzględnie to wykorzystuje - tłumaczy niepowodzenia Czesław Michniewicz.

W sobotę Jaga będzie mieć - wydaje się - idealny moment na przełamanie. Zagra z Łódzkim Klubem Sportowym, który ma najgorszą obronę w lidze. Łodzianie w 14 meczach stracili aż 27 bramek. Jest jednak jedno "ale"... Jagiellonia nie strzeliła gola już od trzech spotkań! - Faktycznie, ostatnio nie strzelaliśmy bramek. Jesteśmy za bardzo uzależnieni od Tomka Frankowskiego. W momencie kiedy jest on w trochę słabszej dyspozycji lub ktoś dobrze go przykryje, mamy duży problem. Najgorsze jest jednak to, że zawodnicy z drugiej linii nie potrafią wpisać się na listę strzelców - zauważa Michniewicz.

Jagiellonia w najwyższej klasie rozgrywkowej rozegrała 128 wyjazdowych meczów. Co ciekawe, tylko 13 z nich wygrała. Aż 83 razy okazywała się gorsza od rywali.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×