Krzysztof Pawlak: Nachodzi czas głębokiej refleksji i dalszego budowania zespołu

Szereg elementów wpłynął na słabszą postawę świnoujścian w ostatnich meczach jesieni, która nieco zaciemniła obraz minionych miesięcy w ich wykonaniu. Przed zimową przerwą Flota spadła na szóstą pozycję w tabeli i nieco straciła kontakt z czołówką. - Lokata jest na miarę aktualnych możliwości drużyny. Ani nie zawiedliśmy, ani specjalnie nie zachwyciliśmy - ocenił szkoleniowiec Wyspiarzy.

Nieźle spisująca się od początku sezonu Flota zawiodła w zamykających rok czterech kolejkach. Dziewięć straconych goli i dorobek dwóch punktów uratowanych w końcówkach spotkań nieco zamazał wrażenie z poprzednich miesięcy. Spadek dyspozycji świnoujścian w przesuniętych z wiosny kolejkach staje się powoli tradycją. Scenariusz powtarzał się także podczas pracy poprzedniego szkoleniowca - Petra Nemca.

- Finisz jesieni nie był w naszym wykonaniu wybitnie zły, zabrakło nam szczęścia. Traciliśmy wiele goli, nie potrafiliśmy wygrać nawet jednego meczu. Pogorszenie wyników było efektem swoistej mieszanki elementów: od zmęczenia materiału, przez długie wyjazdy, do wąskiej kadry. Ostatnie starcia zweryfikowały wiele z naszych atutów. Przestrzegałem jednak przed nadmiernym optymizmem i bujaniem w obłokach - podsumował trener Floty Krzysztof Pawlak.

Wypunktowani na zakończenie piłkarskiej jesieni przez Kolejarza (0:2) - Wyspiarze spadli na szóstą pozycję w tabeli, którą przyjęli z mieszanymi odczuciami. - Generalnie lokata jest na miarę aktualnych możliwości zespołu. Ani nie zawiedliśmy, ani szczególnie nie zachwyciliśmy. Wciąż powtarzam, że Flota jest drużyną w trakcie budowy i jeszcze potrzeba czasu, abyśmy powiedzieli, że jest to zespół kompletny - ocenił doświadczony szkoleniowiec.

- Nadchodzi zima, czyli czas rzeczowej analizy i głębokiej refleksji. Musimy znaleźć popełnione błędy i luki do uzupełnienia, a dopiero na koniec wyznaczyć cele na następną rundę. Byłbym nietaktowny, gdybym zbyt wcześnie powiedział kogo chcę wystawić na listę transferową. Decyzje personalne nie są sprawą emocji, a dokładnych rozważań. Nie wypada więc, abym zbyt wcześnie ruszał tę sprawę - unikał rozmowy o nazwiskach Pawlak.

Krzysztof Pawlak zasiadł na ławce trenerskiej Floty przed bieżącym sezonem

Jednym z problemów przebudowanej latem drużyny był brak klasowego napastnika, potrafiącego regularnie wpisywać się na listę strzelców. Ciężar zdobywania goli musieli wziąć na swoje barki gracze środowej formacji. - Wzmocnienia w linii napadu są priorytetem. Trzeba jednak zwrócić uwagę także na defensywę, gdyż i ona obniżyła loty, tracąc w czterech pojedynkach aż dziewięć goli - przypomniał były trener reprezentacji Polski.

Szczyt formy udało się osiągnąć podopiecznym trenera Pawlaka we wrześniu, gdy na własnym terenie wygrali dwa prestiżowe pojedynki - z Arką oraz derbowy z obecnym liderem Pogonią. Wówczas zaczęto określać Flotę jako jedną z najprzyjemniej dla oka grających drużyn na pierwszoligowym froncie oraz jednego z głównych kandydatów do awansu.

- Wymienione wiktorie bardzo nas uradowały. Fajnie, że wówczas zaowocowały wielką euforią i wielu obserwatorów widziało nas na szczycie tabeli. Ja jednak ciągle tłamsiłem hurraoptymizm, gdyż łatwiej o dobry wynik z przeciwnikami określanymi jako faworyci. Także z nas uczyniono w kilku momentach gazetowych faworytów i tej presji trochę nie wytrzymaliśmy. Dlatego tak zależało mi na realnej ocenie możliwości tych piłkarzy - wspomniał Pawlak.

- Czego przede wszystkim nauczyłem tych chłopaków przez ostatnie miesiące? Podejścia do tego co lubią, czyli futbolu. Również dzięki temu nie zawiedliśmy w żadnym meczu pod względem zaangażowania i walki. Przed nami długa zima, sporo pracy, aby wszystko co robimy szło w dobrym kierunku - dodał nasz rozmówca.

Komentarze (0)